Celtic, którego bramki broni polski bramkarz zapewnił sobie tytuł mistrza Szkocji już dwa tygodnie temu. Niespecjalnie przyłożył się więc do derbów Glasgow i przegrał z Rangersami na Ibrox Park 0:2. Po meczu Boruc pobiegł do sektora fanów "The Bhoys", wziął flagę z napisem "Celtic Champions 2007" i pobiegł z nią do szatni przez całe boisko. Kibice gospodarzy byli oburzeni i przyjęli ten gest buczeniem.
Media zarzuciły Polakowi brak odpowiedzialności, bo jego gest mógł spowodować zamieszki. Sprawą zajęła się szkocka policja. Ustaliła wprawdzie, że Boruc nie popełnił przestępstwa, ale upomniała go i poprosiła Celtiku o przywołanie do porządku swego zawodnika.
W środę Celtic TV Boruc stwierdził, że nie poczuwa się do winy. - Sprawa jest prosta. Cieszyłem się z wywalczenia tytułu i nie widzę w tym niczego nagannego. Jestem mistrzem Szkocji? Jestem. I mam prawo okazywać to komu chcę i kiedy chcę. A że na Ibrox, to sorry - powiedział bramkarz reprezentacji Polski, który po raz kolejny wywołał skandal kontrowersyjnym zachowaniem wobec fanów odwiecznego rywala Celtiku. W lutym 2006 wykonał znak krzyża przed sektorem kibiców Rangers, z których większość to protestanci (fani Celticu są katolikami).
SFA chce więc kary dla Polaka za "recydywę". W federacji czekają na raport sędziego Craiga Thomsona. Jeśli incydent zostanie w nim opisany, SFA będzie mogła ukarać Boruca za "niewłaściwe zachowanie".