Beenhakker: Nie macie zaufania?

Jeśli po roku pracy w Polsce ludzie nie mają do mnie zaufania i nie zauważyli jeszcze, że jestem profesjonalistą, to niech poszukają sobie innego, lepszego trenera - mówi Leo Beenhakker w "Przeglądzie Sportowym". Holender rozpoczął wczoraj treningi z Feyenoordem Rotterdam

To jest mój klub, w tym mieście się urodziłem. To miejsce zawsze będzie zajmować dużą część mojego serca i kiedy przyjaciele zwrócili się do mnie z prośba o pomoc, jedynym pytaniem, jakie sobie zadałem, to czy jestem w stanie im pomóc. W takich problemach w jakich znalazł się Feyenoord, nie mogłem odmówić - tłumaczy powody swojej decyzji Leo Beenhakker, który zaczął wczoraj przygotowania holenderskiego klubu do barażowych meczów z Groningen, których stawką może być zajęcie miejsca dającego prawo gry w Pucharze UEFA.

- Jakbym był trenerem Holandii, Feyenoordowi też bym nie odmówił - mówi Beenhakker. - To jest nietypowa sytuacja, zgadzam się, ale zdarzały się już takie przypadki, np. Guus Hiddink (prowadził Australię i PSV).

Najważniejsze jest ustalenie priorytetów. Dla mnie najważniejsza jest reprezentacja Polski! Zdradzę wam mały sekret. W zeszłym roku zgłosił się do mnie pewien klub z podobna prośbą, co teraz Feyenoord, ale wtedy stanowczo odmówiłem, bo mieliśmy w planach zgrupowanie w Arabii Saudyjskiej, potem w Hiszpanii. Uznałem, że to kolizja interesów - mówi Holender. - Teraz nie ma takiej sytuacji. Do Polski miałem wrócić 13 maja, wrócę tydzień później. Na mecze z Azerbejdżanem i Armenią wszystko jest gotowe. Pozałatwiane hotele, boiska treningowe, jest lista piłkarzy.

Wszystko będzie dobrze, jeśli zdobędzie Pan sześć punktów, jeśli nie, pewnie zacznie się Panu ten Feyenoord wypominać? - pyta dziennikarz "PS". - To nie mój problem. Jeśli po roku pracy w Polsce ludzie nie mają do mnie zaufania i nie zauważyli jeszcze, że jestem profesjonalistą, to niech poszukają sobie innego, lepszego trenera. W sprawy waszej kadry jestem w pełni zaangażowany. Nikt nie widział w ostatnim czasie tylu meczów co ja. Mówię zarówno o lidze, jak i o spotkaniach reprezentacji młodzieżowych - odpowiada Beenhakker.

Podkreśla, że pierwszą rzeczą jaką zrobił, był telefon do prezesa Michała Listkiewicza, który dał zielone światło. Czy polscy trenerzy, którzy krytykują jego ruch, są po prostu zazdrośni? - Nie wiem. A właściwie nie chcę wiedzieć (...). Kibice, media? - A czy oni kiedykolwiek wygrali mi mecz? Ich opinie są interesujące, ale ja nigdy nie podejmuję decyzji na zasadzie "a co ludzie powiedzą?".

Czy podoba Ci się to, że Leo Beenhakker będzie prowadził Feyenoord?