Dokument w ostatnich dniach trafił z Karty do prokuratury w Krakowie. To trzystronicowy, pisany na maszynie list do Komitetu Obrony Robotników. Materiał znajdował się wśród pism, które SB zarekwirowała w mieszkaniu lidera KOR Jacka Kuronia. UOP zwrócił je na początku lat 90., a Kuroń przekazał do Karty. Dokument leżał w archiwum, dopóki nie znalazły go Anna Ferens i Ewa Stankiewicz, które kręcą film o sprawie Pyjasa.
List datowany jest 17 września 1977 r. - pięć miesięcy po śmierci Pyjasa, studenta UJ i współpracownika KOR. Tego dnia ukazał się w prasie komunikat prokuratury, że Pyjas zginął, spadając ze schodów, bo był pijany. KOR zakwestionował tę wersję.
List odnaleziony teraz w Karcie podpisał "przeciwnik czerwonego Terroru - J.Str.", który miał pracować na nocną zmianę w okolicach ul. Szewskiej. Tłumaczy, dlaczego nie zgłosił się ze swoimi zeznaniami do prokuratury: "rozmawiałem z księdzem i od niego zostałem ostrzeżony, że moje wystąpienie z takim oskarżeniem przeciwko Milicji doprowadziłoby, że Oni by mnie tak samo jak tego Studenta zlikwidowali". Dalej pisze, że w nocy z 6 na 7 maja, tuż po północy szedł ul. Szewską i został zatrzymany przez patrol milicji. Towarzyszący patrolowi cywil miał jednak powiedzieć: "Zostawcie go, to nie ten". Potem "J.Str." widział, jak ten sam patrol zatrzymuje młodego człowieka. Twierdzi, że gdy o godz. 3.40 wracał z pracy, zobaczył, jak pod bramę przy ul. Szewskiej 5 podjeżdża nieoznakowany samochód marki Nysa, a dwóch ludzi w milicyjnych mundurach wyciąga z wozu ciało człowieka i wnosi je do bramy. "J.Str." twierdzi, że po tym, jak milicja odjechała, wszedł do tej bramy, gdzie zobaczył leżącego mężczyznę: "To był ten sam, którego milicja w nocy po moim wylegitymowaniu aresztowała" - pisze. Gdy sprawa śmierci Pyjasa stała się głośna, "J.Str." rozpoznał, że to właśnie jego zwłoki znalazł w bramie.
Gdyby relacja była prawdziwa, oznaczałoby, że Pyjas nie zginął przy Szewskiej - pobity na zlecenie SB - lecz został tam podrzucony, a wcześniej przez kilka godzin był przetrzymywany.
Czy relacja znaleziona w Karcie jest dla prokuratury wiarygodna? - Nie można wykluczyć, że dokument może mieć ważne znaczenie dla sprawy - mówi PAP Krzysztof Urbaniak, szef krakowskiej prokuratury, w latach 90. prowadzący śledztwo w sprawie śmierci Pyjasa. Zdaniem Urbaniaka, gdyby podane w dokumencie informacje udało się pozytywnie zweryfikować, mogłyby one być podstawą podjęcia śledztwa w sprawie śmierci Stanisława Pyjasa. Sprawa przedawni się w 2020 roku.
Wczoraj członkowie Studenckiego Komitetu "Solidarność" spotkali się jak co roku na ul. Szewskiej, gdzie znaleziono ciało Stanisława Pyjasa. Wcześniej, na Rynku Głównym otworzyli wystawę "Bunt w imperium", a wieczorem w Klubie pod Jaszczurami wspominali trzyletnią historię SKS. Główne obchody 30-lecia SKS zaczną się w przyszłym tygodniu; przyjadą na nie członkowie komitetów z innych miast.
SKS powstał w nocy z 14 na 15 maja 1977 r. 7 maja studenci dowiedzieli się o śmierci kolegi, Stanisława Pyjasa. Byli pewni, że zamordowali go funkcjonariusze SB. Parę dni później zbojkotowali juwenalia organizowane przez Socjalistyczny Związek Studentów Polskich, ogłosili żałobę. Oświadczenie o założeniu SKS podpisali swymi nazwiskami. Domagali się wyjaśnienia okoliczności śmierci Pyjasa, protestowali przeciwko ograniczeniu w wypożyczaniu niektórych książek, drukowali i kolportowali ulotki adresowane do środowiska akademickiego, zbierali podpisy pod petycjami w obronie więźniów politycznych.
Była to najważniejsza spośród opozycyjnych inicjatyw w Krakowie.