Kradzież autobusu mogła w ogóle nie wyjść na jaw, gdyby nie popsuł się jeden z pojazdów jeżdżących po mieście. Gdy dyspozytor usiłował wysłać dyżurnego kierowcę zapasowym autobusem okazało się, że ten nie ma czym pojechać. Ikarus zniknął z zajezdni. Złodziej, podający się za kierowcę wyjechał autobusem przez nikogo nie niepokojony. Nie musiał się włamywać, bo autobus nie był w ogóle zabezpieczony.
Kilka godzin później autobus sam się znalazł. Złodziej przyjechał nim do zajezdni. Tym razem pracownicy ochrony wykazali się czujnością i złapali mężczyznę. Okazało się, że w wydychanym powietrzu ma 1 promil alkoholu. Trafił do policyjnego aresztu, a dzisiaj stanie przed sądem 24-godzinnym. 21-latek tłumaczył policjantom, że ukradł pojazd, bo przejażdżka za kierownicą autobusu była marzeniem jego życia. Za spełnienie tego marzenia, i to pod wpływem alkoholu, grozi mu nawet 5 lat więzienia.