Kiedy tylko czołg, przy którym bawiły się pokolenia nowohucian, wyjechał z Nowej Huty, zaczęła się dyskusja - powinien wrócić po remoncie czy nie. Miłośnicy pojazdu przekonywali: jest symbolem Nowej Huty, nie ma dzielnicy bez czołgu. Ale z nieobecności czołgu ucieszyli się inni, na przykład krakowskie Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych. Ci drudzy uznali, że pojazd, jako symbol minionej epoki, musi być zdekomunizowany (w ramach nieobowiązującej jeszcze ustawy o "usunięciu symboli komunistycznego panowania w życiu publicznym"). Skąd ten pomysł? Czołg nosi inicjały "IS", które są skrótem od "Josif Stalin"...
Niedawno doktor Jerzy Bukowski, rzecznik POKiN (ten sam, który protestował przeciwko powrocie na antenę telewizji publicznej serialu "Czterej pancerni"), napisał list protestacyjny, którego bohaterem był czołg: "Ciekawy jestem, czy jego obrońcy zachowywaliby się tak samo, gdyby gdzieś w Nowej Hucie uchował się pojazd pancerny o nazwie "Adolf Hitler" ,i czy też twierdziliby, że to tylko niewinna pamiątka z przeszłości".
Od listu Bukowskiego minęło parę dni, postanowiliśmy więc zapytać w IPN, czy argumenty Porozumienia będą miały wpływ na decyzję o ewentualnym usunięciu czołgu z nowohuckiej przestrzeni publicznej.
- Nie dopatrzyłem się w tej sprawie jakiejś zbrodni, zatem czołg może wrócić na swoje stare miejsce - usłyszeliśmy od profesora Ryszarda Terleckiego, szefa krakowskiego oddziału IPN. - Z jednym tylko zastrzeżeniem: nie może być na nim tabliczki z nazwą "IS", bo to przecież byłoby jawne nawiązanie do epoki komunizmu. Niech wróci, ale raczej jako piaskownica dla dzieci niż obiekt uwielbienia.
Decyzja profesora oburzyła doktora: - Nie rozumiem sentymentu do tego pojazdu. Jeżeli obrońcom czołgu tak bardzo zależy, żeby wrócił, to niech go przeniosą na swoje podwórko. Symbol komunizmu nie może stać w miejscu publicznym, bo to budzi zgorszenie.
Na słowa doktora Bukowskiego od razu zareagowali miłośnicy czołgu, reprezentowani przez Maciej Twaroga, nowohucianina i byłego radnego miasta: - Ten człowiek powinien leczyć się psychiatrycznie! To jakaś psychoza maniakalna.
Kilkudziesięcioletni IS-2 jest od dwóch miesięcy w remoncie. Trafił do specjalistów z Muzeum Lotnictwa Polskiego. Właściwie remont mógłby się już skończyć, lecz brakuje na to pieniędzy (około 25 tys. zł). Twaróg tej kwoty szuka.
- Wysłaliśmy pismo do Ministerstwa Obrony Narodowej, bo czołg to w końcu zabytek sztuki wojskowej - tłumaczy Twaróg. - I jesteśmy dobrej myśli, ponieważ szef tego resortu Aleksander Szczygło jest emocjonalnie związany z tematem. Zresztą nie tylko o emocje tu chodzi, ale także o więzy krwi: minister Szczygło jest związany z Nową Hutą poprzez swojego wuja. Był nim słynny przodownik pracy Piotr Ożański, a ojciec pana ministra pracował w trójce murarskiej Ożańskiego.
Nowohuckich wątków z życiorysu ministra Szczygły nie udało nam się, niestety, zweryfikować w MON.