- Olek wciąż nie bardzo wie, co ze sobą zrobić - mówi czołowy polityk SLD. - Tymczasem LiD czekają ważne decyzje: co ma być wspólnym przebojem programowym, jak to zapisać, żeby dotrzeć do ludzi, jak zyskać akceptację tworzących koalicję partii (SLD, Demokratów, SdPl i UP), może nawet trochę zbulwersować. Olek jako socjalliberał, centrysta, człowiek kompromisu, a jednocześnie ważna postać temu zadaniu podoła. Będzie też - ciągnie nasz rozmówca - musiał niektórych w LiD ośmielić. Sojusz był przecież dotąd partią korekty, np. planu Balcerowicza. Teraz będzie musiał firmować program przełomu, choćby w oświacie. Olek potrafi ten przełom prostym językiem opisać. Powie: "Tu i tu zrobiliśmy błąd, teraz proponujemy to i to". On to to zrobi, nikt inny.
"Gazeta": A może po prostu chcecie mieć pewność, że się LiD-owi nie wymknie, nie stworzy nic własnego. - Nieee. On wie, że nowej partii nie zbuduje. Jurek zresztą też nie zbuduje, tylko że o tym nie wie.