Chciał zjeść psy

Mieszkaniec wsi pod Słomnikami stanie przed sądem za próbę zjedzenia dwóch psów i maltretowanie innych.

Śledztwo przeprowadzono w rekordowym tempie - trwało zaledwie 10 dni. Policję o makabrycznych praktykach 59-letniego mężczyzny powiadomiło Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Policjanci po wejściu na posesję zastali 17 psów przywiązanych w drutami do drzew i rolniczych sprzętów. Żaden nie miał dostępu do wody. Za budynkiem funkcjonariusze znaleźli 12 dwustulitrowych beczek z fragmentami ciał zwierząt oraz zakrwawiony pieniek, na którym mężczyzn ćwiartował zwłoki. Prawdziwie makabrycznego odkrycia dokonali jednak w mieszkaniu. Na parapecie stały trzy słoiki z psim smalcem, na kuchni garnek, w którym gotował się pocięty pies, a w lodówce leżał wypatroszony korpus kolejnego.

Mężczyzna prawdopodobnie od kilku lat zabijał psy. Podczas przesłuchania tłumaczył, że oba znalezione przez policję psy tylko dobił, bo jeden z nich został potrącony przez auto, drugi zaś pogryziony przez inne psy. Co w takim razie robiły oskórowane zwłoki w garnku i słoje z psim smalcem? Przyznał, że zabite psy chciał zjeść. - A smalcem można się posmarować, gdy człowiek jest chory, jest dobry zwłaszcza na grypę - tłumaczył.

Mężczyźnie grozi do 2 lat więzienia. W czasie śledztwa chciał dobrowolnie poddać się karze. - Ze względu na drastyczny charakter sprawy nie zgodziliśmy się na to - powiedział nam Piotr Kosmaty, szef Prokuratury Rejonowej Kraków Śródmieście-Wschód, która prowadziła śledztwo w tej sprawie.