Okazją było wręczenie dyplomów 52 absolwentom KSAP. Założona w 1990 r. uczelnia co roku przyjmuje 60 osób z wyższym wykształceniem (nie mogą mieć więcej niż 32 lata). Przez 18 miesięcy uczelnie przygotowuje je do służby w administracji publicznej. Absolwenci uważani są za elitę urzędników, która ma trafiać na najważniejsze stanowiska w państwie.
- Budowa nowoczesnego aparatu państwowego trwa od kilkunastu lat i wciąż jest nieukończona. To zadanie zostało podjęte tylko częściowo, nie do końca. Ale byli tacy, którzy je chcieli podjąć i rozumieli tę potrzebę. Wśród tych może na pierwszym miejscu trzeba wymienić twórców tej szkoły - mówił wczoraj do absolwentów KSAP premier. Utworzenie uczelni uznał za "znaczące w wymiarze całego państwa i co za tym idzie - w wymiarze całego narodu".
- Chciałem państwu życzyć, żeby w urzędniczej codzienności pamiętać o istocie przedsięwzięcia, w którym uczestniczycie. Że poszczególne decyzje, nawet te drobne, składają się na całość, która odnosi się do najbardziej podstawowych interesów naszego narodu, do przyszłości - podkreślił.
KSAP szkoli też kadry urzędników i - od niedawna - odpowiada za egzaminy dla powołanego z inicjatywy PiS państwowego zasobu kadrowego (grupa osób, z których rządzący mogą dobierać osoby na kierownicze stanowiska w urzędach). Najlepszym z 54 osób, które zdały pierwszy egzamin do PZK, dyplomy wręczył premier.
Absolwenci KSAP zostają mianowanymi urzędnikami służby cywilnej, muszą przepracować pięć lat w administracji.