Engelking powiedział, że w sprawie tak zwanej afery lekowej prokuratura postawiła na razie zarzuty 26 osobom. Dziewięć z nich zostało aresztowanych, ale jedna została już wypuszczona do domu. Z kolei tygodnik "Wprost" napisał dziś, że zarzuty ma usłyszeć łącznie prawie 300 osób, w tym szefowie dwóch wielkich firm produkujących leki i kosmetyki.
Śledztwo w sprawie korumpowania środowiska medycznego przez firmy farmaceutyczne jest prowadzone od września 2006 roku przez radomską policję - mówi Ewa Piotrowska z prokuratury apelacyjnej w Lublinie. Dziś śledztwo zostało przejęte przez prokuraturę okręgową w Radomiu ze względu na przeciek do mediów.
Prokurator Ewa Piotrowska ujawniła, że na razie zarzut brania łapówek postawiono ordynatorowi jednego z oddziałów szpitala wojewódzkiego w Radomiu i 25 osobom, które wręczały łapówki.
Engelking zadeklarował, że informacja na temat korumpowania wysokich urzędników Ministerstwa Zdrowia, po to by wpływać na listę leków refundowanych będzie nadal sprawdzana, choć jest mało prawdopodobna. Prokurator Piotrowska również twierdzi, że nie ma żadnych dowodów na korupcję urzędników Ministerstwa Zdrowia.
- Polska nie jest wyjątkiem. Korupcja może zdarzyć się, ale dotyczy to konkretnych osób, które popełniły przestępstwo - powiedział Religa. - Nieuprawnione jest natomiast przekazywanie tej informacji w taki sposób, że wszyscy w opiece zdrowotnej, w tym wysokiej rangi urzędnicy, działają w ten sposób - dodał.
Podkreślił, że prokuratura nie informowała ministerstwa o śledztwie, bo nie dotyczyło ono bezpośrednio resortu.
Także wiceminister zdrowia Bolesław Piecha zapewnił, że nieprawdziwe są informacje o tym, iż w sprawę tę zamieszani są urzędnicy resortu.