- Polityka rządu powinna być kontynuowana - tak Jospin skomentował ostatnie wydarzenia na Korsyce, a zwłaszcza śmierć jednego z liderów ruchu nacjonalistycznego Francoisa Santoniego. Decyzja Jospina oznacza, że nadal chce on, by w 2004 r. Korsyka - jako pierwsza prowincja kraju w historii Republiki - otrzymała ograniczoną autonomię, tak jak to ustalono w 2000 r. Do szkół na Korsyce wprowadzono by ponadto język korsykański.
W zamian za to radykałowie mieliby wyrzec się przemocy i zgodzić na pozostanie w ramach Republiki.
Sprzeciwia się temu prawicowa opozycja, która twierdzi, że seria ostatnich zamachów terrorystycznych na liczącej 260 tys. mieszkańców wyspie - śmierć Santoniego, jego współpracownika Dominique Marcelli, bomby pod komisariatami oraz listy-pułapki - wyklucza możliwość dialogu politycznego z radykałami. - Celem negocjacji miał być pokój. A jego tymczasem nie ma. Na odwrót, kryzys pogłębia się - mówił Patrick Devedjian, działacz prawicowej RPR.
Jeszcze dalej w krytyce planu pokojowego posunął się Charles Pasqua, były szef MSW, który zażądał wręcz, by lokalny parlament Korsyki - który w przyszłości ma uchwalać własne ustawy - został rozwiązany.
Sukces (lub porażka) rozmów z przedstawicielami radykałów korsykańskich może poważnie wpłynąć na szanse prezydenckie Jospina. W 2002 r. będzie on prawdopodobnie głównym przeciwnikiem sprawującego obecnie urząd Jacquesa Chiraca, przeciwnika autonomii Korsyki.
Konrad Niklewicz