Stuletnia tradycja Ochotniczej Straży Pożarnej z Chodzieży w Wielkopolsce została brutalnie przerwana w ub. piątek. Komendant Zawodowej Straży Pożarnej zabrał członkom OSP remizę i sprzęt strażacki. - To nie była straż. To była jakaś drwina ze straży - tłumaczy komendant Zbigniew Kawa.
O co poszło? Strażacy-ochotnicy z Chodzieży ostatni pożar gasili cztery-pięć lat temu. Ale tak dokładnie to już nikt nawet nie pamięta. Nawet komendant Kawa. Ale mieli nieograniczony dostęp do swojej remizy. A że oprócz garażu na samochód i sprzętu ratowniczo-gaśniczego jest tam również spora świetlica, to okolica co rusz rozbrzmiewała dźwiękami imprezy. Imieniny, urodziny, śluby - odbywały się w remizie co kilka tygodni.
Komendant Kawa: - Tak było od lat. Problem w tym, że ja płaciłem za media i utrzymanie tego budynku. A panowie sobie grochówkę gotowali i remizę wynajmowali. Straż pożarna, to to była tylko z nazwy.
Jeden ze strażaków-ochotników widzi to inaczej: - Nie raz byliśmy chętni do gaszenia. Ale komendant jakoś nas nie chciał.
Komendant: - Byli chętni, ale po imprezie. A ja pijanych do pożaru wysyłał nie będę!
W ubiegły piątek Kawa wysłał swoich zawodowych strażaków na inspekcję do strażaków-ochotników. Mieli sprawdzić instalacje grzewcze. Kawa: - A ci dzwonią do mnie, że tam bałagan. To mnie nie zdziwiło, bo bałagan był tam zawsze. Ale jak mi zdjęcia przynieśli, to zrozumiałem.
W remizie walały się butelki po alkoholu, meble powywracane, garaż zajmowały jakieś graty. Komendant powiadomił również policję, ponieważ na części butelek po alkoholu nie było akcyzy. I wymienił zamki w remizie. Teraz strażacy-ochotnicy nie mają do swojej świetlicy dostępu. Zostali też wykluczeni z krajowego związku OSP. Komendant nie wie na razie, jaki będzie los remizy: - Zastanawiam się, czy jest sens, aby tam znowu wpuszczać ochotników.
A władze Chodzieży żałują, że strażaków-ochotników już nie będzie, bo byli dobrymi... ochroniarzami. Wiceburmistrz Piotr Witkowski wzdycha: - Wynajmowaliśmy ich do miejskich imprez i pikników, bo mieli uprawnienia do ochrony. Ale fakt, że informacje o bałaganie do nas dochodziły. No szkoda...
Teraz strażakami-ochotnikami zajmuje się chodzieska policja. Sprawdza, czy rzeczywiście alkohol z ostatniej imprezy był nielegalny.