Węglarczyk pisze, że spotkali Gudzowatego, kiedy wychodzili z radia po porannej wspólnej audycji. - Nie wiem, jak Piotr, ale ja nigdy w życiu nie napisałem ani jednego słowa o panu G. - pisze Węglarczyk.
Według dziennikarza Gudzowaty zaczął ich besztać, bo zdenerwowały go słowa Węglarczyka, które padły wcześniej na antenie, że z Gudzowatym nie należy jeść obiadów. Biznesmen jednak skupił się głównie na krytykowaniu Zaremby.
- Najpierw nas pouczał, co dziennikarz powinien robić. Coraz bardziej ostro mówił, że nie mamy pojęcia, jaka jest prawda, jak wielka jest sieć oplatająca polską gospodarkę. Był coraz bardziej napastliwy, zaczął narzekać, że dezinformujemy opinię - opisuje wydarzenie Węglarczyk.
Zdenerwowany Gudzowaty miał powiedzieć do Zaremby: Zjeżdzaj.
- Tu z kolei nie zdzierżył Piotr, który zwrócił mu uwagę, żeby tak się nie odzywał. I dodał, że pan Gudzowaty jest symbolem kapitalizmu politycznego w Polsce. I że też potrafi być chamski, ale nie chce, bo ma do czynienia z osobą starszą i schorowaną - pisze Węglarczyk.
W pewnym momencie Gudzowaty - według relacji Węglarczyka - rzucił w stronę Zaremby: - Baran. Na co on odpowiedział: - Nie jesteśmy na ty, ale skoro tak, to ja do pana mówię "Sp....aj".
Jak pisze Węglarczyk, po tej wymianie słów, udało mu się wypchnąć Piotra Zarembę i zakończyć kłótnię z Gudzowatym.
- Stojący za nimi ochroniarz wyglądał tak, jakby był gotów na jedno słowo szefa zacząć do nas strzelać (pewno przesadzam, ale było ostro) - kończy opis incydentu Węglarczyk.