Regina Carter, czyli jazz dla wszystkich

Dziś koncertem w warszawskiej Fabryce Trzciny trzydniowe tournée po Polsce rozpoczyna Regina Carter - postać numer jeden akustycznej i swingującej wiolinistyki.

Jeszcze dziesięć lat temu mało kto słyszał o czarnoskórej skrzypaczce (rocznik 1966), która niemal z dnia na dzień podjęła decyzję, że bliższy jej sercu jest jazz niż studiowany na najlepszych uczelniach Bach, Mozart czy Beethoven. Pomógł w tym wysłuchany w młodości koncert Stephane'a Grappellego i silnie przeżyty w czasie studiów popis Jeana Luca Ponty, gwiazdy jazzowych skrzypiec. No i fascynacja melodyjnością i elegancją improwizacji Elli Fitzgerald. To zapewne wpływ tej wokalistki sprawił, że styl Carter zachwyca śpiewnością improwizacji, komunikatywnością i radością.

Choć jej pierwszy, założony w 1996 roku zespół bazował na elektrycznych brzmieniach, to jednak skrzypaczka szybko odeszła od formuły jazzu "z prądem" na rzecz akustycznego. Jej kolejne autorskie płyty (wydała ich osiem) - począwszy od sygnowanego jedynie nazwiskiem albumu z 1985 r., przez "Motherland" nagrany wspólnie z Danilo Perezem i "Motor City Moments" (oba nagrane w 2000 roku uznaje się za przełomowe w jej karierze), po genialny "Paganini: After A Dream" (2003) i najnowszy "I'll Be Seeing You: A Sentimental Journey" z ubiegłego roku - potwierdzają, że akustyczne granie zasłuchane w kanon swingu i klimaty Grappellego to jej żywioł.

Jazz pod palcami Carter wymyka się z ram elitarności, ucieka z niszy hermetycznej muzyki skierowanej do wąskiego kręgu odbiorców. Jej "Paganini: After a Dream" nagrany na skrzypcach należących kiedyś do Niccolo Paganiniego stał się ulubionym albumem amerykańskiej klasy średniej, podobnie jak blisko dwie dekady wstecz Nigel Kennedy grający Vivaldiego czy teraz Diana Krall i Harry Connick jr śpiewający swingujące standardy. Bo Regina Carter gra jazz dla wszystkich.

Regina Carter wystąpi w ramach cyklu "Jazz Raz Po Raz" w czwartek w Warszawie, w piątek w Bielsku-Białej, a w sobotę w Gdyni