Prezydent Mysłowic sfingował napad na siebie, by wygrać wybory

Prokuratora zarzuciła dziś Grzegorzowi Osyrze, prezydentowi Mysłowic, składanie fałszywych zeznań. I uznała, że w przeprowadzeniu fikcyjnego napadu pomogli mu: bliski współpracownik Marek H. oraz Krzysztof G , lekarz związany z SLD

Według prokuratury Osyra, obecnie SLD-owski prezydent Mysłowic, sfingował napad, który w styczniu 2003 r. wstrząsnął Mysłowicami. Nieprzytomnego Osyrę - wtedy kandydata na prezydenta - znaleziono przed jedną z restauracji. Miał ranę ciętą ramienia, leżał w kałuży krwi i twierdził, że ktoś go napadł.

Osyra trafił do szpitala, na oddział Krzysztofa G. (członka mysłowickiej SLD), który potwierdził, że kandydat na prezydenta został zaatakowany nożem. Prokuratura zarzuca lekarzowi składanie fałszywych zeznań i twierdzi, że Krzyszof G. doskonale wiedział, że cała sprawa jest mistyfikacją. CBA zdobyło bowiem nagranie rozmowy telefonicznej, w której lekarz chwali się, na jaki świetny pomysł wpadli z Osyrą, by zwiększyć jego szanse na prezydenturę. Kto nagrał tę rozmowę - nie wiadomo.

Niemniej pomysł był skuteczny: sztab wyborczy Osyry sugerował wtedy, że za zamachem stoją przeciwnicy polityczni. Policja rozmawiając z mediami twierdziła, że Osyra jest poddawany poważnej operacji, choć prawdopodobnie miał wtedy zakładane szwy na powierzchowne, choć mocno krwawiące rany.

Na fali współczucia i zdobytej przez całe zamieszanie popularności, Grzegorz Osyra wygrał wybory i został prezydentem miasta.

Dziś - jak nieoficjalnie wiadomo - nie przyznał się do sfingowania napadu na siebie.

W tej sprawie jest też trzeci podejrzany o składanie fałszywych zeznań, czyli potwierdzanie wersji Grzegorza Osyry: Marek H. Wówczas najbliższy współpracownik Osyry - kiedyś był jego kierowcą, później pracował w sztabie wyborczym przyszłego prezydenta.

Gdy Osyra wygrał wybory, Marek H. został dyrektorem Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej. Jednak ostatnio prezydent Osyra wyrzucił go w pracy