Kokaina dopłynęła, odbiorcy nieznani

Przejęcie największego w historii przerzutu kokainy do Polski było klapą, a nie sukcesem policji - ?Gazeta" poznała kulisy międzynarodowego śledztwa

Na początku grudnia ub.r. do portu w Göteborgu w Szwecji zawinął statek z Wenezueli, który przywiózł dwa kontenery z kilkunastoma tonami glinki ceramicznej dla odbiorcy w Polsce. Kontenery zostały przeładowane na prom do Świnoujścia. Stąd tiry przewiozły je do Szczecina.

Od Göteborga przesyłka była pod tajną obserwacją. Bo Szwedzi podczas kontroli celnej zorientowali się, że w kontenerach oprócz glinki jest półtorej tony kokainy. Powiadomili Komendę Główną Policji w Warszawie. Służby obu państw zdecydowały się na operację znaną w polskim prawie jako "przesyłka niejawnie nadzorowana". Chodziło o wykrycie, kto w Polsce lub Niemczech stał się nowym partnerem karteli narkotykowych z Ameryki Południowej.

Jednak operacja została nagle przerwana w Szczecinie.

Zbigniew Matwiej z biura prasowego Komendy Głównej Policji po konsultacjach z CBŚ przekazał nam: - Przesyłka była pod obserwacją policji szwedzkiej, a potem polskiej. W pogotowiu były już służby niemieckie. Ale w Szczecinie zaszła obawa dekonspiracji działań policji, dlatego podjęto decyzję o zatrzymaniu.

Szwy zygzakowate, szwy proste

Matwiej nie może zdradzić szczegółów, bo wszystko jest tajne. Z naszych ustaleń wynika, że za wpadkę odpowiadają Szwedzi. Zamiast zamienić kokainę inną substancją, po prostu wyjęli z kontenerów worki z narkotykiem, pozostawiając tylko te z glinką. Sęk w tym, że kartel narkotykowy oznaczył worki: te z kokainą miały zielone napisy i zygzakowate szwy. Tymczasem nadruki na oryginalnych workach z glinką były niebieskie, a szwy proste.

- Zakładaliśmy, że podejrzani znają oznakowanie worków, więc mogli się zorientować, że narkotyki zniknęły, gdyby zajrzeli do kontenerów - tłumaczy prok. Robert Śledziński z Prokuratury Apelacyjnej w Szczecinie. - Kiedy policjanci zorientowali się, że szykuje się przeładunek towaru, zapadła decyzja o "realizacji".

W przeddzień Wigilii ub. roku na jednym z parkingów Szczecina, gdzie stały ciężarówki z kontenerami, policja zatrzymała więc dwóch Polaków i Meksykanina.

- Ale w komunikacie Komendy Głównej Policji napisano: "Do Polski popłynęły nie narkotyki, a podstawiona przez policjantów substancja". Mówiło się nawet, że to była mąka - pytamy.

- To chyba jakaś kaczka dziennikarska - odpowiada Śledziński, który nie chce komentować "wpadki" służb.

Jestem skromnym robotnikiem

Nadawcą glinki ceramicznej była kolumbijska firma Blainca Blanco Industrial CA, która - jak wynika z danych Interpolu - w 2005 r. wysłała ponad pół tony kokainy do Włoch (aresztowano wtedy 16 osób).

Odbiorcą - firma Bigpol Piotra A. ze Szczecina, który twierdzi, że zamierzał zająć się produkcją ceramiki i nie wie, skąd się wzięły narkotyki.

Zatrzymany w Szczecinie Meksykanin z paszportem USA Miguel Angel Gomez U. zeznał, że na prośbę swojego znajomego Kolumbijczyka pomagał w eksporcie glinki do Europy. Dodał, że jest skromnym robotnikiem budowlanym i ma na koncie tylko 500 dol.

Co ciekawe - spedycją przesyłki przejętej w Göteborgu zajmowała się szwedzka firma A., w której za bezpieczeństwo odpowiada Polak - Bolesław L. Ten zaś jest szwagrem Piotra A.

Glinka już wjeżdżała tą trasą

Ustalono już, że te same firmy jeszcze przed wpadką w Göteborgu dwukrotnie przerzuciły do Polski tony glinki ceramicznej, która pojechała potem do Rotterdamu.

Zdaniem naszych rozmówców kartel narkotykowy z Kolumbii ma w Polsce nowego partnera w interesach.

- W latach 90. przerzut kokainy "obstawiał" gang pruszkowski, który dostawał za to jedną trzecią towaru - twierdzi nasz rozmówca z Komendy Głównej. - Nie wiemy, kto robi to teraz.

Śledztwo w tej sprawie prowadzone w Szwecji i Polsce, ale także Holandii, Hiszpanii i Wenezueli utknęło w martwym punkcie.

- Mój klient będzie miał proces poszlakowy - mówi mec. Marek Mikołajczyk reprezentujący Meksykanina, adwokat z ekstraklasy szczecińskiej palestry.

Ostatnio przechwycono grypsy, w których A. gwarantuje Meksykaninowi opiekę ze strony polskich współwięźniów. Trzeci podejrzany Artur Z. wyszedł na wolność, bo według sądu prokuratura nie ma na niego żadnych dowodów.

W 2001 r. polska policja skonfiskowała 45 kg "białej damy", w 2002 i 2003 r. - 400 kg, w 2004 r. - 21 kg, w 2005 r. - 13 kg. Według Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii ceny kokainy w Polsce spadają, a jej dostępność rośnie.