- Bylibyśmy szczęśliwi, gdybyśmy wiedzieli, ile jest agencji towarzyskich w naszym województwie. Ta liczba jest bardzo płynna - twierdzi Mariusz Skiba z podkarpackiej policji. Ostatnio funkcjonariusze rozbili na Podkarpaciu sześć domów publicznych. Wojewoda podkarpacki Ewa Draus postanowiła, że agencjom trzeba się dokładnie się przyjrzeć. Rozesłała do inspekcji pracy, nadzorów budowlanych, straży pożarnej i sanepidu pisma, że mają skontrolować agencje. - Ale jak to zrobić, skoro nie wiemy, gdzie takie agencje działają. Nie dostaliśmy żadnych wytycznych - mówi Maria Piątek z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Rzeszowie.
Pismo wojewody rozbawiło strażaków. - A jak agencja działa w domu prywatnym, to co mamy zrobić? Tam nie możemy wejść - stwierdza Marcin Betleja z podkarpackiej straży pożarnej. Ale zapewnia, że kontrole będą. - Sprawdzimy, czy w agencjach są drogi ewakuacyjne, odznaczenia przeciwpożarowe, czy pracownicy znają przepisy bhp. Ale spisu agencji nie mamy - przyznaje Betleja. Kto je ma dostarczyć? Pewnie policja. Funkcjonariusze głowią się, jak to zrobić, tym bardziej że żaden lokal na Podkarpaciu nie funkcjonuje pod nazwą agencja towarzyska.
Wojewoda Ewa Draus nie chciała z nami rozmawiać. Jej zastępca Dariusz Iwaneczko twierdzi, że kontrola domów publicznych to element ogólnopolskiego programu "Razem bezpiecznie". - Nie widzę w tym nic nadzwyczajnego. W środowisku ludzi, którzy zajmują się agencjami, dzieje się bardzo dużo złego - tłumaczy Iwaneczko. - W jaki sposób te instytucje mają dotrzeć do agencji? - pytam. - Policja powinna nam pomóc. Z tego, co wiemy, na Podkarpaciu jest ponad 20 agencji towarzyskich - odpowiada wicewojewoda. - Chcemy wiedzieć, jakie panują w nich warunki sanitarne - dodaje.
- Sprawdzimy legalność takiego obiektu, czy lokal jest zgodny z projektem, jaki jest stan techniczny budynku. Podobnie postępowaliśmy podczas kontroli dachów dużych obiektów - mówi Maria Piątek.
Jeszcze nie wiadomo, kiedy mają się rozpocząć kontrole agencji. Inspekcja pracy ma sprawdzić, czy osoby pracujące w agencjach są legalnie zatrudnione, czy osoby z zagranicy mają zezwolenie na pracę w Polsce. - Kobiet, które zabawiają panów, pewnie nie spotkamy, bo właściciela agencji musimy o kontroli powiadomić co najmniej tydzień wcześniej. Z dnia na dzień nie możemy wchodzić - słyszymy od strażaków.
Oprócz agencji urzędnicy i strażacy mają się przyjrzeć również salonom kosmetycznym, gabinetom odnowy biologicznej oraz masażu.