Alicja Tysiąc wygrywa w Strasburgu

Trybunał Praw Człowieka: Polska musi wprowadzić skuteczny mechanizm egzekwowania obowiązującego prawa do aborcji.

Trybunał przyznał 25 tys. euro zadośćuczynienia Alicji Tysiąc, warszawiance, której w 2000 r. lekarze odmówili aborcji, mimo że ciąża i poród groziły jej ślepotą.

- Liczę na to, że wyrok pomoże innym kobietom, że lekarze przestaną nas traktować jak przedmioty, że ustawa będzie przestrzegana - powiedziała Alicja Tysiąc na wczorajszej konferencji, którą zorganizowała Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.

Alicja Tysiąc choruje na miopię. Okulista ostrzegał, że ciąża grozi utratą wzroku. Jednak odmówił wydania zaświadczenia, które uprawniałoby do aborcji. Lekarza, który wydał takie zaświadczenie, znalazła dopiero z pomocą Federacji na rzecz Kobiet. Potwierdził on zagrożenie dla wzroku i niebezpieczeństwo związane z trzecim cesarskim cięciem - dwoje dzieci pani Alicji w ten sposób przyszło na świat.

Gdy z zaświadczeniem poszła do ginekologa, ten napisał na nim, że nie jest to wskazanie do aborcji.

Alicja Tysiąc urodziła córkę. Wzrok pogorszył się jej na tyle, że przyznano jej pierwszą grupę inwalidzką. Nie może wykonywać żadnej pracy z powodu zagrożenia odklejeniem się siatkówki i kolejnymi wylewami do wnętrza oka. Nawet codzienna opieka nad dziećmi grozi jej ślepotą. Dzieci wychowuje samotnie, dostaje 600 zł renty.

- Jeśli państwo dopuszcza możliwość aborcji w określonych sytuacjach, to nie może utrudniać skorzystania z tej możliwości. Państwo powinno ustanowić niezależny organ, do którego kobieta może się odwołać od odmowy wykonania aborcji i który wyda pisemną decyzję. Procedura powinna być szybka, by umożliwić wykonanie aborcji w czasie, w jakim jest prawem dozwolona - orzekł wczoraj Trybunał.

- Wyrok oznacza, że w prawie polskim trzeba dokonać zmian gwarantujących procedurę ustalania prawa do aborcji - komentował wczoraj Marek Antoni Nowicki, prezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Fundacja razem z Federacją na rzecz Kobiet przedstawiła Trybunałowi tzw. opinię przyjaciela sądu. Napisała, że w Polsce nie ma skutecznych sposobów wyegzekwowania prawa do aborcji w sytuacjach, gdy prawo je dopuszcza: jeśli ciąża zagraża zdrowiu lub życiu matki, jeśli płód może być ciężko uszkodzony lub jeśli ciąża jest wynikiem przestępstwa. Lekarze odmawiają wystawiania zaświadczeń o tym, że ciąża zagraża zdrowiu kobiety. Odmawiają też wykonania aborcji, powołując się na klauzulę sumienia.

Stowarzyszenie Rodzin Katolickich i Forum Kobiet Polskich przedstawiły Trybunałowi przeciwne opinie. "Wyrok jest największym prawniczym kuriozum w historii sądownictwa Rady Europy. Uznanie, że odmowa zabicia dziecka poczętego narusza Konwencję Praw Człowieka i Podstawowych Wolności jest precedensem otwierającym drogę do uznania aborcji za prawo człowieka" - napisało Forum Kobiet, komentując wczorajszy wyrok.

Jednak Trybunał wczoraj w ogóle nie wypowiedział się na temat prawa do aborcji. Od lat konsekwentnie w podobnych sprawach uznaje, że państwa mają całkowitą swobodę w uregulowaniu tej sprawy. Ale w 2004 r. - w sprawie Wietnamki, która domagała się skazania za zabójstwo francuskich lekarzy, którzy przez pomyłkę uszkodzili płód - Trybunał uznał, że ludzki płód w jakiejkolwiek fazie rozwoju nie jest przedmiotem. Jako istota żyjąca posiada godność, więc prawo nie może go traktować jak przedmiot. Należy mu się choćby minimalna ochrona. Od decyzji poszczególnych państw zależy, jak silna i od którego momentu.

Od wczorajszego wyroku polski rząd może się odwołać do Wielkiej Izby Trybunału.