W przyszły wtorek w Cannes rozpoczną się najważniejsze w Europie targi nieruchomości, w czasie których firmy Jones Lang LaSalle i Reas Konsulting przedstawią wspólny raport dotyczący rynków mieszkaniowych w dziesięciu stolicach państw środkowoeuropejskich. - Dziś są one jednym z głównych celów dla międzynarodowego kapitału, który nerwowo szuka miejsc na ulokowanie się - wyjaśnia prezes Reas Konsulting Kazimierz Kirejczyk.
Zachodni inwestorzy zachowują się, jakby odkryli w Polsce kopalnię diamentów. Cudzoziemcy kupują u nas mieszkania, bo święcie wierzą, że ich ceny będą rosnąć. Przed rokiem w firmie RedNet Property Consulting opowiadano nam o pewnym Brytyjczyku, który sprzedał w Wielkiej Brytanii fabrykę, aby za zarobione pieniądze kupić w Polsce 300 mieszkań.
Reas Konsulting ocenia, że we Wrocławiu czy Krakowie ok. 30 proc. nowych mieszkań trafia w ręce osób, które traktują to jako lokatę kapitału. W Trójmieście i Warszawie ten odsetek wynosi ok. 20 proc.
Z raportu, który firmuje też renomowana międzynarodowa firma doradcza Jones Lang LaSalle, inwestorzy dowiedzą się, gdzie mogą liczyć na długotrwały i stabilny wzrost rynku mieszkaniowego, a gdzie muszą się mieć na baczności. Analitycy przyjrzeli się nie tylko sytuacji mieszkaniowej w poszczególnych stolicach naszego regionu, która generalnie jest dużo gorsza niż w starych krajach UE, ale także wielu czynnikom, które mają wpływ na podaż mieszkań oraz popyt na nie.
Najlepiej wypadła Sofia. Analitycy oceniają, że popyt na mieszkania będzie tu rósł bardzo szybko, zaś ich ceny (obecnie najniższe spośród wszystkich stolic) najpewniej ostro poszybują w górę.
Dobrze rokują też inwestycje w Bratysławie i Warszawie. Oba te miasta przeżywają rozkwit gospodarczy, co przekłada się na duży popyt mieszkaniowy. Przy czym w stolicy Słowacji podobnie jak w Pradze i Budapeszcie bardzo prawdopodobny jest dalszy wzrost cen mieszkań, choć nie tak duży jak w stolicy Bułgarii. Natomiast w Warszawie, Tallinie, Rydze i Wilnie w perspektywie trzech, czterech lat mieszkania będą drożały raczej powoli. Ich ceny mogą nawet na jakiś czas się zatrzymać. Jedynie w Kijowie ceny są już tak wywindowane, że ich dalszy wzrost trudno sobie na razie wyobrazić. W stolicy Ukrainy mieszkania są towarem najmniej dostępnym. Za przeciętną pensję można tu kupić zaledwie 0,1 m kw.