"Super Express" 9 lutego donosił w tonie sensacji charakterystycznej dla prasy bulwarowej: "Pierwsza rodzina IV RP ma kłopoty. Córka prezydenta rozstała się z mężem". Na dodatek - informował "SE" - nowy wybranek córki prezydenta Lecha Kaczyńskiego to syn działacza SLD na Pomorzu.
- Na rannym kolegium w "Wiadomościach" rozmawialiśmy o tekście w "Super Expressie" i tak zbiorowo zgodziliśmy się, że trzeba zrobić materiał o miłości ponad podziałami i o tym, czy można przy okazji takich spraw jak rozwody ingerować w prywatne życie dzieci osób publicznych - mówi nam reporter "Wiadomości" Marcin Szczepański, który miał ten materiał przygotować.
- Można ingerować? - pytam.
Szczepański: - Można. Przez fakt pokrewieństwa z prezydentem jest osobą publiczną, poza tym wspierała go w kampanii prezydenckiej, zresztą to nie miał być napastliwy materiał. Chcieliśmy porozmawiać z nią samą, zapytać jej sąsiadów, czy mąż albo były mąż, nie wiem dokładnie, jak jest, często ją odwiedza i co o tym wszystkim sądzą. Wypowiedzi polityków różnych opcji już nawet nagrałem.
Szczepański zamówił materiał bezpośrednio u reporterki w Gdańsku.
- Gdy szef kancelarii prawniczej, w której pracuje córka prezydenta, nie zgodził się na rozmowę z reporterką, Szczepański zażądał nakręcenia tego ukrytą kamerą. Chciał, by nasza reporterka podjechała z kamerą także pod przedszkole, do którego chodzi wnuczka prezydenta, i tam nakręciła zdjęcia. Tłumaczył, że robi taki plotkarski materiał - mówi nam Joanna Strzemieczna, szefowa ośrodka telewizyjnego w Gdańsku.
Strzemieczna uznała, że to skandal, odwołała reporterkę ze zdjęć, poprosiła ją o notatkę służbową i sama też takową sporządziła, wreszcie zadzwoniła do swego szefa, czyli wiceprezesa zarządu TVP Sławomira Siwka, który nadzoruje ośrodki regionalne.
- Tak, potwierdzam - mówi nam Siwek - byłem, tak jak pani dyrektor, oburzony pomysłem przygotowania takiego materiału do "Wiadomości". Zresztą uważam, że taki materiał w ogóle nie powinien się ukazać na antenie telewizji publicznej, bo są to prywatne sprawy osoby prywatnej. I dlatego w pełni poparłem decyzję szefowej TVP w Gdańsku, by to zablokować.
Gdy pytam Szczepańskiego, dlaczego jego materiał o córce prezydenta nie powstał, pyta: - Co ja mam pani powiedzieć? I co ja mam pani powiedzieć? W końcu mówi, że na rozmowę przed kamerą nie zgodziła się sama córka prezydenta. - Uszanowaliśmy jej prywatność - podkreśla.
Sęk w tym, że reporterka TVP z córką prezydenta w ogóle nie rozmawiała.
Potem zaczęło się nerwowe wyjaśnianie, kto wpadł na pomysł, że rozwód w rodzinie głowy państwa to temat dla głównego programu informacyjnego telewizji publicznej.
Siwek zapytał o to prezesa TVP Bronisława Wildsteina, a ten Andrzeja Mietkowskiego, szefa Agencji Informacji. Podobno Mietkowski uspokajał Wildsteina, a Wildstein Siwka, że nic się nie stało, bo materiał nie powstał, nikt go nawet nie zamówił i nie ma sprawy. Wtedy Siwek poprosił Gdańsk o notatki służbowe w tej sprawie. I dostał potwierdzenie, że pomysł narodził się w "Wiadomościach".
Wildstein nie chciał rozmawiać z "Gazetą". Nie chciał też rozmawiać z nami szef "Wiadomości" Radosław Rybiński.
Potem ktoś z władz TVP poinformował o sprawie prezydenta i jego żonę. Z naszych informacji wynika, że prezydent był ogromnie zbulwersowany, że telewizja publiczna zamierzała zająć się rozwodem jego córki.
- Ta sprawa mogła przesądzić o tym, że prezydent zdecydował o odwołaniu prezesa Wildsteina 26 lutego, wkrótce po powrocie z urlopu - uważa członek PiS związany z pałacem prezydenckim.