Kolebka "Solidarności" w rękach emira?

Spółka należąca do panującej w Kuwejcie dynastii al Sabah chce kupić Stocznię Gdańsk. Za miesiąc stoczniowa delegacja z premierem Kaczyńskim jedzie do emira negocjować warunki transakcji

- Jakiś czas temu Kuwejtczycy poprosili nas o szczegółowe dane na temat naszej firmy - mówi prezes Stoczni Gdańsk Andrzej Jaworski. - Kilka tygodni temu przyjechali i wygląda na to, że informacje były satysfakcjonujące, bo właśnie dostaliśmy zaproszenie na kolejny etap negocjacji w Kuwejcie. Lecimy 28 marca razem z oficjalną delegacją rządu.

Zainteresowana stocznią spółka należy do panującej od wieków w Kuwejcie dynastii al Sabah. Firmą kierują kuzyni emira. Polską stocznią zainteresował ich Roman Baczyński, do niedawna prezes Grupy Bumar, państwowej spółki zbrojeniowej eksportującej broń m.in. do krajów arabskich.

- Znam ich od lat, dlatego na prośbę Ministerstwa Gospodarki skontaktowałem władze stoczni z Kuwejtczykami - mówi Baczyński. - Nie mogę zdradzić nazwy tej firmy, ale to jedna z największych tamtejszych spółek. Działa w wielu branżach - od spożywczej do naftowej. Trzeba jednak pamiętać, że rozmowy są mimo wszystko na wstępnym etapie.

Szczegóły oferty Kuwejtczyków są nieznane. Dowiedzieliśmy się jednak, że chcą oni kupić stocznię w całości i produkować w niej głównie tankowce do ropy.

Negocjacje cieszą związkowców z "Solidarności". - Będziemy zadowoleni z każdej firmy, która zechce poważnie zainwestować w stocznię - mówi Roman Gałęzewski, szef stoczniowej "S". - Na tę ofertę patrzymy ze szczególną nadzieją, bo wiadomo, że dla nich liczy się jakość, a cena nie jest tak ważna.

Szybkiej prywatyzacji stoczni domaga się Unia Europejska, by zahamować pompowanie w zadłużoną firmę państwowych pieniędzy. Już od półtora roku Komisja Europejska prowadzi śledztwo w sprawie pomocy publicznej dla polskich stoczni. Prawdopodobnie UE będzie się domagała ograniczenia mocy albo zwrotu pomocy publicznej. Stocznia Gdańsk po 1 maja 2004 r. otrzymała dwie pożyczki od państwa na kwotę 16 mln zł. Wciąż jest jednak zadłużona na blisko 80 mln zł. Ewentualny inwestor musi znaleźć pieniądze na spłatę tych zobowiązań.

Do tej pory wydawało się, że najbliższy zakupu Stoczni Gdańskiej jest ukraiński Związek Przemysłowy Donbasu, właściciel m.in. Huty Częstochowa. Na początku stycznia za 5 mln zł Donbas kupił 4,8 proc. akcji firmy. Kilka dni później Konstanty Litwinow, prezes ISD Polska (spółki-córki Związku Przemysłowego Donbasu), ogłosił, że Ukraińcy zamierzają objąć pakiet kontrolny Stoczni Gdańsk. - To normalne, że rozmowy prowadzi się z kilkoma partnerami jednocześnie - wyjaśnia prezes Jaworski.

- Nie jest naszą rolą komentowanie faktu, że władze stoczni negocjują jeszcze z kimś sprawę sprzedaży akcji - mówi Jacek Leski, rzecznik ISD Polska.

W liście wysłanym 28 lutego do komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes minister gospodarki Piotr Woźniak "zapewnił o determinacji polskiego rządu odnośnie do dotrzymania terminów prywatyzacji stoczni". Stocznia Gdańsk ma być sprywatyzowana szybciej, niż zakładano (do końca 2007 r.). Woźniak zadeklarował też w liście częściową redukcję mocy polskich stoczni od 2009 i 2010 r. (suchego doku w Stoczni Gdynia, jednej pochylni w SSN i jednej w Stoczni Gdańsk).