Marzenie szpitali: sieć

Ile szpitali potrzeba województwu? Min. Zbigniew Religa zaczyna wprowadzanie sieci szpitali od pomorskiego

Województwo pomorskie będzie pierwszym, w którym nastąpi podział szpitali na "pierwszą i drugą ligę". Tak zaczyna się testowanie projektu, o którym kolejni ministrowie zdrowia mówią od dziesięciu lat. Do pierwszej ligi, którą Ministerstwo Zdrowia określa mianem sieci, mają trafić placówki niezbędne dla regionu - nowoczesne, dobrze wyposażone, z dobraną kadrą, świadczące usługi na najwyższym poziomie. Pozostałe szpitale czeka gruntowna restrukturyzacja, a nawet likwidacja. Dzięki temu szpitale, które w sieci zostaną, dostaną na leczenie więcej, bo pieniądze NFZ będą dzielone na mniejszą liczbę placówek.

Ustawa o tzw. sieci szpitali ma wejść w życie w tym roku. Projekt jest po pierwszych uzgodnieniach, ale jeszcze nie był przedstawiony na posiedzeniu Rady Ministrów, ani - tym bardziej - w Sejmie. Projekt budzi opory: samorządy niechętnie godzą się na zamykanie swoich szpitali. Z drugiej strony potrzebę szybkich zmian uświadomiło wszystkim działanie komorników. Zaczęli oni zadłużonym szpitalom zabierać wszystkie pieniądze (a szpital zadłuża się nie tylko wtedy, gdy źle gospodaruje, ale ma za duży potencjał w stosunku do potrzeb zdrowotnych).

Zaczynamy pleść sieć

Żeby sieć mogła wystartować, każde województwo na podstawie danych demograficznych i epidemiologicznych musi określić, jakie świadczenia są w regionie potrzebne, i do tych danych dostosować liczbę i profile szpitali. Pomorskie jako pierwsze przygotowało koncepcję zmian w lecznictwie.

- Do września stworzymy sieć na papierze, po to żeby pod koniec roku szpitale mogły podpisywać kontrakty z NFZ na nowych zasadach - mówi Leszek Czarnobaj, wicemarszałek województwa pomorskiego.

Za kilka tygodni podobne prace powinny zakończyć się na Dolnym Śląsku.

- Istniejąca obecnie struktura była tworzona kilkadziesiąt lat temu i w żaden sposób nie pasuje do naszych potrzeb i współczesnej medycyny - mówił wczoraj w Gdańsku Religa. - Dawniej zupełnie inaczej leczono zawał: chory spędzał kilka tygodni w szpitalu, dziś po dwóch dniach jedzie do domu jako zdrowy człowiek. Dlatego trzeba dostosować szpitale do nowych sposobów leczenia. I np. sprawdzić, czy w dobrym wojewódzkim szpitalu liczba usług kardiologicznych jest wystarczająca. Jeśli nie, może trzeba stworzyć dodatkowe oddziały kardiologiczne? No i likwidować oddziały, gdzie łóżka są notorycznie niewykorzystane.

Minister zapewniał, że sieć nie powstaje po to, aby zamykać szpitale. - Żadnej placówce nie zamykamy drogi rozwoju - zaznaczył. - Muszą się same zrestrukturyzować, podnieść poziom. Może stworzenie nowego oddziału świadczącego usługi, na które występuje deficyt, pomoże im wejść do sieci?

W czerwcu koszyk świadczeń

Minister powtórzył też swą obietnicę z wiosny ubiegłego roku, że w czerwcu przedstawi koszyk świadczeń gwarantowanych. To zestaw usług medycznych, z jakich będziemy korzystać w ramach ubezpieczenia powszechnego.

Według założenia koszyk - o którym ministerstwo mówi od dziesięciu lat - doprowadzi do tego, że nie będzie nieopłacalnych procedur medycznych, bo NFZ będzie musiał płacić za to, co w koszyku, tyle, ile to naprawdę kosztuje. Z drugiej strony pacjenci będą wiedzieli, co dokładnie należy im się z ubezpieczenia.

- W koszyku znajdą się usługi nielimitowane - związane z chorobami układu krążenia, udarami mózgu, nowotworami - mówił Religa. - Podobnie będzie z pomocą medyczną dla dzieci, kobiet w ciąży i nagłymi przypadkami. Ale już na przykład na operację przepukliny pachwinowej pacjent może poczekać rok, i to nie zagrozi jego zdrowiu. Nasz koszyk tworzymy, wzorując się na standardach światowych i faktycznych kosztach. To będzie prawdziwy obraz możliwości Narodowego Funduszu Zdrowia.

Co z usługami, które nie znajdą się w koszyku? Będzie za nie płacić pacjent: jednorazowo (za wykonany zabieg) lub z dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego.

Projekt ustawy o dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych został w styczniu przyjęty przez kierownictwo Ministerstwa Zdrowia. Teraz pracuje nad nim rząd. W połowie roku ma trafić do Sejmu. Składka za takie ubezpieczenie ma wynieść około 35 zł miesięcznie, a jej część będzie można odliczać od podatku.