Prof. Andrzej Zoll: Referendum to zły pomysł

Mikołaj Lizut: Podoba się Panu pomysł referendum na Podlasiu w sprawie drogi przez Dolinę Rospudy?

Prof. Andrzej Zoll*: Nie, to nie jest dobry pomysł. Nie jestem zwolennikiem podejmowania takich decyzji w demokracji bezpośredniej. To domena administracji. Do niej należy znalezienie najlepszego rozwiązania, zgodnego z prawem polskim i unijnym, najlepszego dla lokalnej społeczności. W referendum bardzo łatwo manipulować ludźmi, demagogicznie grać na emocjach. Gdyby to mnie zadano pytanie, którędy powinna przebiegać obwodnica, byłbym bezradny, bo się na tym nie znam. Obie strony sporu mają swoje racje: mieszkańcy Augustowa chcą mieć szybko obwodnicę, a miłośnicy przyrody pragną ocalić unikalne mokradła. Decyzja jednak należy do władz. Mądre rozwiązania nie są domeną plebiscytów. Referendum to próba zrzucenia z siebie odpowiedzialności.

Niektórzy obrońcy Rospudy popierają przeprowadzenie referendum, ale ogólnokrajowego. Mówią, że społeczność Podlasia nie może sama decydować o dobru ogólnonarodowym.

- Słuszny argument, choć także referendum ogólnopolskie to zły pomysł. Zdaniem Komisji Europejskiej planowana budowa jest sprzeczna z unijnym prawem. Jeśli taki werdykt wyda także Europejski Trybunał Sprawiedliwości, to będziemy mieli problem. Nie można przecież pytać ludzi w referendum, czy Polska ma przestrzegać prawa.

Czy wynik ewentualnego referendum będzie miał jakieś znaczenie dla unijnego sądu?

- Nie. Także dlatego nie warto go urządzać.

* Prof. Andrzej Zoll, b. Rzecznik Praw Obywatelskich, b. prezes Trybunału Konstytucyjnego