Tadek nie dał rady ukończyć specjalnej szkoły podstawowej. Jest od kilku lat wzorowym uczestnikiem warsztatów terapii zajęciowej łódzkiej Fundacji "Jaś i Małgosia". Poznał tam swoją dziewczynę - Basię i mimo swojego upośledzenia umysłowego jest szczęśliwy. Razem z innymi podopiecznymi Jasia i Małgosi mężczyzna rzeźbi, maluje, wycina figury z papieru. Mieszka w kamienicy w centrum Łodzi z trzema braćmi - również niepełnosprawnymi. Nieźle dają sobie radę, odwiedza ich i pomaga w codziennych pracach siostra - Urszula. To ona jest tzw. przedstawicielem ustawowym Tadka.
25 marca ubiegłego roku Tadek poszedł do pobliskiego sklepu. Robiła w nim zakupy m.in. 11-letnia dziewczynka. Kilka godzin później jej ojciec zjawił się na komisariacie. Córka po powrocie do domu powiedziała mu, że w sklepie mężczyzna klepnął ją w pupę, a później na podwórku to samo zrobił inny mężczyzna "o imieniu Staś".
Wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Do mieszkania przy ul. Próchnika wpadli policjanci i skuli Tadka w kajdanki. Bracia - nie wiedząc co się dzieje, próbowali go bronić - jeden odepchnięty wylądował na ścianie z olbrzymim siniakiem. - Kiedy po kilku godzinach poszłam do nich, byli zrozpaczeni. Nie wiedzieli, czemu zabrali Tadka - opowiada Urszula. - Pobiegłam na komisariat, nie pozwolono mi nawet podać mu leków. Trzymali go w celi do rana.
Kobiecie powiedziano, że brat molestował w sklepie jakąś dziewczynkę. Na drugi dzień prokurator postawił Tadkowi zarzut pedofilii - jego zdaniem doprowadził on dziewczynkę do "poddania się innej czynności seksualnej". Miała ona polegać na dwukrotnym klepnięciu w pupę. Podczas przesłuchania Tadka jego opiekunkę wyproszono, a później poinformowano, że przyznał się do winy. Na dwa miesiące zamknięto go w szpitalu psychiatrycznym.
Do sądu trafił akt oskarżenia. Prokurator Aleksandra Dąbrowska-Śnieg dowodzi w nim, że Tadek dopuścił się wobec 11-latki "innej czynności seksualnej polegającej na klepaniu i głaskaniu po plecach i pośladkach".
Sam Tadek miał podczas przesłuchania powiedzieć, że raz "dotknął w pośladek dziewczynki, bo mu się podobała". Upośledzenie umysłowe Tadka skwitowano zdaniem, że z tego powodu miał "w znacznym stopniu ograniczoną zdolność do rozumienia znaczenia czynu i kierowania własnym postępowaniem". Czy drugi mężczyzna - "Staś", o którym mówiła dziewczynka, istnieje i kim jest - prokuratorowi nie udało się ustalić. Ten wątek wyłączono do innego postępowania. Nie ma żadnych świadków klepnięcia dziewczynki w sklepie.
Urszula: - Rozmawiałam z Tadkiem wielokrotnie na ten temat. Zawsze podkreślał, że dziewczynki nie dotykał. Kiedy mnie przesłuchiwano, mówiłam, że brat od lat chodzi na warsztaty zajęciowe fundacji Jaś i Małgosia. Znają go tam. Pytali o adres i kontakt do szefostwa.
Ale z fundacją nikt z prokuratury się nie skontaktował. Marcin Krzyżanowski, prezes Jasia i Małgosi, jest zbulwersowany oskarżeniem Tadka: - Od trzech lat codziennie bierze udział w naszych zajęciach, jest jednym z najlepszych uczestników. Nigdy nie było z nim żadnych problemów. Mimo choroby jest spokojny i uczynny - tłumaczy. - Przez te lata nigdy nie zaczepiał innych dziewczyn, a co dopiero mówić o jakimś molestowaniu. Gdyby miał takie skłonności, nie mógłby ich ukryć, bo jest przecież niepełnosprawny umysłowo. Od kilku lat ma dziewczynę i widać, że jest z nią szczęśliwy. Poprosiliśmy go kiedyś, żeby namalował na długiej kartce papieru swoje życie od początku do dziś. Od chwili, gdy poznał Basię, wyraźnie nabrało barw.
Adwokat Jarosław Szczepaniak również jest zbulwersowany postępowaniem prokuratora. Zajął się sprawą Tadka parę dni temu na prośbę fundacji. Wcześniej sprawę prowadził inny mecenas z urzędu. - Widziałam się z nim tylko na korytarzu przed sprawą. O żadne szczegóły nie pytał. Powiedział, żeby brat się przyznał i przeprosił, to dadzą niski wyrok - opowiada Urszula. Co działo się na sali, nie wiadomo. Opiekunkę Tadka wyproszono.
- Przestępstwo pedofilii zarzucane panu Tadeuszowi może być popełnione tylko umyślnie. Nawet więcej: sprawca musi chcieć je popełnić - mówi mecenas Szczepaniak. - A czy ten człowiek w ogóle wie, że istnieje kodeks karny? Że istnieje przestępstwo pedofilii i na czym polega? Pomijam to, czy dotknięcie pośladka ubranej w zimową kurtkę dziewczynki jest w ogóle przestępstwem i czy mój klient to zrobił.
Prezes Krzyżanowski: - Nasze wątpliwości budzi fakt, że Tadek przyznał się do winy w prokuraturze. Na zajęciach u nas wielokrotnie powtarzał, że tego nie zrobił. A on, jak wiele osób niepełnosprawnych intelektualnie, dostosowuje się do oczekiwań rozmówcy. Gdybym odpowiednio poprowadził z nim rozmowę, przyznałby się do zabójstwa Kennedy'ego. Tą sprawą zrobiono chłopakowi już teraz olbrzymią krzywdę.
Proces toczy się za zamkniętymi drzwiami, wyrok może zapaść jeszcze w lutym. Tadkowi grozi dziesięć lat więzienia.