W nocy ze środę na czwartek dyrektor powstającego Muzeum Sztuki Nowoczesnej Tadeusz Zielniewicz rozesłał mailem oświadczenie, że zamierza złożyć dymisję z funkcji, bo nie podoba mu się projekt, który zdobył pierwsze miejsce w konkursie na koncepcję muzeum. Odwołał też planowaną w Warszawie na marzec międzynarodową konferencję na temat Muzeum Sztuki Nowoczesnej.
Konkurs wygrał architekt z Zurychu Christian Kerez. Zaproponował prostą minimalistyczną bryłę, która surowością kształtów kontrastuje z sąsiednim Pałacem Kultury, a jednocześnie harmonizuje z modernistyczną zabudową przeciwległej pierzei Marszałkowskiej - Ścianą Wschodnią.
Zielniewicz uważa, że realizowany powinien być inny projekt - futurystyczna koncepcja budynku, który z jednej strony wygląda jak gigantyczny ekran, a z drugiej jest obły i wybrzuszony niczym część żywego organizmu. Ten projekt autorstwa fińskiego zespołu ALA Architects Ltd i warszawskiej Grupy 5, z którymi współpracował także rzeźbiarz Jarosław Kozakiewicz, otrzymał specjalnie wyróżnienie w warszawskim konkursie.
Zielniewicz był członkiem trzynastoosobowego jury obok takich osobistości, jak architekt Daniel Libeskind, dyrektor Instytutu Historii Sztuki UW Maria Poprzęcka, dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie Andrzej Rottermund, dyrektor galerii Tate sir Nicholas Serota, dyrektor Design Museum w Londynie Deyan Sudjic, dyrektor Kunsthalle w Bazylei Adam Szymczyk. W swoim oświadczeniu Zielniewicz odcina się od werdyktu: "Międzynarodowe jury złożone z autorytetów wybrało do realizacji projekt Christiana Kereza z Szwajcarii. Stanowisko, które prezentowałem, zostało odrzucone przez zagranicznych członków jury. Być może moje poglądy nie były dość "awangardowe"".
Jak powiedział "Gazecie" były naczelny architekt Warszawy i przewodniczący jury konkursu Michał Borowski, jury było podzielone. Za projektem Kereza opowiedziało się siedmiu członków jury, przeciwko było sześciu. Natomiast projekt autorstwa ALA Architects z Helsinek i warszawskiej Grupy 5, tak jak kilkanaście innych trafił w trakcie obrad do grupy najbardziej interesujących propozycji, ale w ostatecznym głosowaniu uzyskał tylko jeden głos.
Wczoraj Tadeusz Zielniewicz nie chciał komentować swojego oświadczenia. W Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego poinformowano nas, że dymisja nie została jeszcze złożona. Jednocześnie minister kultury Kazimierz Ujazdowski zadeklarował pomoc w rozwiązaniu konfliktu, gotowość do pośrednictwa w rozmowach i zapowiedział spotkanie z Radą Programową Muzeum, dyrektorem Zielniewiczem oraz przewodniczącym jury konkursu.
W swoim wczorajszym oświadczeniu dla prasy minister zawarł też dość enigmatyczną wypowiedź: "Celem, który nam powinien przyświecać, jest wybór rzeczywiście najlepszego projektu. Chcemy, aby budynek muzeum był wyjątkowy, a przez to stał się jedną z wizytówek centrum Warszawy". Ponieważ w dyskusjach prasowych i na forach internetowych projektowi Kereza zarzuca się "nijakość" i to, że "nie stanie się ikoną Warszawy", spytaliśmy wczoraj w ministerstwie, co Kazimierz Ujazdowski miał na myśli. Rzecznik prasowy MKiDN, powiedział "Gazecie", że ta wypowiedź "nie znaczy, że minister podważa wyniki konkursu".
- Jestem kompletnie zaskoczony - mówi Adam Szymczyk z międzynarodowego jury konkursu. Szymczyk, który jest też członkiem Rady Programowej Muzeum, dementuje informację, którą podała wczoraj "Rzeczpospolita", jakoby Rada Programowa poparła protest Zielniewicza. - Nawet nie poinformował mnie o swojej decyzji - mówi Szymczyk. Decyzję Zielniewicza poparła natomiast szefowa Rady Programowej Anda Rottenberg. Oboje z Zielniewiczem zapowiadają wyjaśnienia po spotkaniu Rady Programowej, które odbędzie się w sobotę w Warszawie.
Czy odejście Zielniewicza zagraża planom budowy muzeum? Formalnie i prawnie - nie. Jury spełniło swoje zadanie, teraz miasto, które jest organizatorem konkursu, powinno doprowadzić do realizacji projektu. Do końca 2007 r powinien być złożony wniosek o dofinansowanie z funduszy unijnych. Budowa muzeum, które ma kosztować ok. 216 mln zł, w 75 proc. ma być finansowana przez Unię. Ponieważ ma priorytet Ministerstwa Kultury, ze zdobyciem tych środków nie byłoby kłopotu. Jednak jeśli ministerstwo wycofa swoje poparcie, cały projekt może stanąć pod znakiem zapytania.
To nie pierwszy konflikt wokół konkursu na Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Pierwszy konkurs na ten budynek został ogłoszony w grudniu 2005 r. i unieważniony w czerwcu zeszłego roku w atmosferze skandalu. Zbyt restrykcyjny regulamin uniemożliwił ponad stu architektom start w konkursie. Odpadła m.in. laureatka nagrody Pritzkera Zaha Hadid, bo nie zdążyła się zapisać do Krajowej Izby Architektów. Ogłoszono nowy konkurs i do teraz wszystko szło dobrze.
Czy rozwiązaniem konfliktu byłoby ogłoszenie nowego konkursu? Raczej nie. Jak mówi "Gazecie" Michał Borowski, można teoretycznie zrobić nowy konkurs, ale żaden z projektów, które wzięły udział w obecnym konkursie, nie będzie mógł się w nim pojawić. Bo zasadą konkursu zawsze jest anonimowość. Nie można więc liczyć na to, że następnym razem wygrałby projekt Ala Architects i Grupy 5.
Zgodnie z procedurą Rada Programowa Muzeum powinna teraz zacząć rozmowy ze szwajcarskim architektem o szczegółach projektu, a on po kilku miesiącach - dostarczyć projekt wykonawczy. Do tego czasu można w projekcie jeszcze wiele zmienić i dostosować go do wymogów. Dopiero gdyby architekt nie zgadzał się na żadne zmiany, władze Muzeum mogłyby wybrać inny projekt spośród wyróżnionych w konkursie. Podobne sytuacje zdarzają się w konkursach architektonicznych.