Gosiewski: Dla bezpieczeństwa nie podano wszystkich nazwisk

- Podanie paru nazwisk związanych z takimi, czy innymi działaniami państwa w żaden sposób nie naruszyło bezpieczeństwa. Ale oczywiście są też nazwiska, których nie można ujawnić. To nie dlatego, że nie należałoby pokazać ich roli w WSI, tylko rzeczywiście mogłoby to wpływać na bezpieczeństwo państwa. Być może za kilka lat będziemy znali i te wątki raportu, ale zostaną one ujawnione w tych częściach, które nie są zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa - powiedział Przemysław Gosiewski w "Poranku Radia TOK FM".

Jarosław Kurski: Opozycja może trochę odetchnąć, ostrze politycznej walki zwróciło się przeciw wrogowi wewnętrznemu w PiS: Sikorski, Dorn, Krawczyk, wysocy funkcjonariusze policji, wiceministrowie. Miotła czyści, władza się konsoliduje.

Przemysław Gosiewski: To jest zaskakujący pogląd. Zmiany, które miały miejsce, wiązały się z pewną różnicą zdań między ministrem a premierem, a w drugim przypadku między ministrem a prezydentem. W państwie demokratycznym zawsze w sytuacji, kiedy jest różnica zdań to odchodzą ministrowie. Premier jest gospodarzem rządu. To była jedyna poważniejsza zmiana w rządzie. Zmiany w policji są konsekwencją zmiany kierownictwa MSWiA.

Jarosław Kurski: Ludwik Dorn został całkowicie oczyszczony. Zespół Lipińskiego stwierdził, że te zarzuty wsparte przez ministra Kaczmarka w publikacji "Rzeczpospolitej" były gołosłowne. Czy to oznacza, że na tym koniec? Czy będą jakieś kary za rozsiewanie oszczerczych plotek wobec ministra Dorna?

Przemysław Gosiewski: Jedynym źródłem tych plotek była "Rzeczpospolita", w związku z tym sądzę, że żadnych sankcji nie będzie. Żyjemy w państwie demokratycznym, prasa jest wolna i chcemy to utrzymać. Jeżeli mówimy o tym, czy w tym zakresie będą jakieś konsekwencje to wyraźnie stwierdzam, że nie, sprawę uważam za zamkniętą. Natomiast rzeczywiście pan premier Dorn postawił sprawę jasno, że po tej publikacji w "Rzeczpospolitej" chce, aby niezależny zespół zbadał przedstawione tam informacje. Te informacje oczywiście okazały się nieprawdziwe. Natomiast pan minister Kaczmarek wyjaśniał, że udzielił odpowiedzi na pytanie w innym kontekście, potem dokonano pewnej zbitki.

Jarosław Kurski: No tak, zawsze winny jest kontekst.

Przemysław Gosiewski: Jarku sam doskonale wiesz, że można różnie zadać pytanie i potem to wpisać w pewną całość. Wszystkie sprawy zostały wyjaśnione przez trzyosobowy zespół pod kierownictwem ministra Lipińskiego, który rozmawiał z kilkunastoma osobami.

Jarosław Kurski: Zatem Ludwik Dorn zostaje w rządzie. Czy nie będzie teraz kompetencyjnego konfliktu między jego pozycją rządową, a twoją?

Przemysław Gosiewski: Nie, nie będzie. Zajmujemy się innymi sprawami. Ja koordynuję prace legislacyjne, pracuję nad projektami ustaw, różnymi projektami rządowymi, rozporządzeniami, programami. Natomiast premier Dorn otrzymał zadania koordynacyjne w kilku niezmiernie ważnych dla państwa sprawach, które akurat nie wiążą się z procesem legislacyjnym. Po pierwsze chodzi o superważną dzisiaj sprawę informatyzacji administracji, bo w Polsce dotychczas wydano ogromne pieniądze, a w każdym urzędzie jest inny system i jeżeli chcemy dzisiaj usprawnić państwo to, to się też musi wiązać z informatyzacją, żeby te wszystkie systemy mogły ze sobą rozmawiać. Komitet, którym będzie kierował Ludwik Dorn będzie się zajmował tą problematyką. Mamy na to środki unijne. Mam nadzieję, że w ciągu kilku lat uda się doprowadzić do tego, co powinno współdziałać w Polsce od wielu lat. Druga sprawą jest kolegium do spraw służb specjalnych, ciało doradcze premiera. Właśnie tam omawiane są sprawy bezpieczeństwa kraju. Ludwik Dorn, który był przecież ministrem spraw wewnętrznych i administracji, jest osobą, która ma ogromną wiedzę na ten temat. Trzeci obszar, którym będzie się zajmował, jest obszarem bardzo trudnym i wymagającym natychmiastowych, bardzo zasadniczych decyzji. To są kwestie związane z funkcjonowaniem zakładów ubezpieczeń społecznych: drugi filar, o to toczy się potężna dyskusja, pomostówki, sprawy związane z waloryzacją rent i emerytur. To jest niełatwe zadanie dla rządu. Jest wiele argumentów przemawiających za każdą z tych dwóch koncepcji. Do tego dochodzi jeszcze elektroenergetyka. Tych spraw jest bardzo dużo.

Jarosław Kurski: Czy ty też uważasz, że każdy, kto krytykuje raport WSI, zalicza się do frontu obrony WSI? Tak wczoraj premier Kaczyński to ujął.

Przemysław Gosiewski: Myślę, że tak tego nie ujął. Natomiast rzeczywiście w wielu przypadkach... Rozmawiałem tydzień temu w tym studiu z politykami PO, tam panowała taka postawa: jesteśmy jednocześnie za i przeciw, czyli, że to dobrze, że rozwiązano WSI, ale jak są konsekwencje tego rozwiązania, choćby w raporcie, to oczywiście wtedy jesteśmy już przeciwni. To jest postawa, której bym nie nagradzał. Oczywiście prawda o WSI będzie wypływała w miarę archiwizacji tych wszystkich materiałów przeglądu. To będzie prawda smutna, bo taka była działalność tych służb. Wiem, że teraz dziennikarze przede wszystkim najbardziej ekscytują się nazwiskami, pada pytanie: czy jest to 66 nazwisk, czy nie powinno być więcej?

Jarosław Kurski: Ekscytują się nazwiskami urzędujących ambasadorów, attache wojskowych, których trzeba w trybie pilny odwoływać.

Przemysław Gosiewski: Jeżeli jasno ocenimy rolę WSI to zobaczymy jak głęboko one przenikały.

Jarosław Kurski: Ale oni służyli niepodległemu państwu.

Przemysław Gosiewski: Tak? Myślę, że miałeś możliwość zapoznania się z raportem. Prowadzenie nielegalnych operacji związanych z handlem bronią...

Jarosław Kurski: Ale to ci ambasadorzy...

Przemysław Gosiewski: Różne nieprawidłowości w prywatyzacjach, na przykład w PZU. Tam mówiło się o całym piętrze pułkowników! Jak w PZU miało się bronić bezpieczeństwa kraju? Przede wszystkim były tam interesy.

Jarosław Kurski: Przy tak obszernym raporcie bardzo łatwo jest operować kategorią zbiorowej odpowiedzialności. Ale były prezydencki minister powiedział, że ujawnienie raportu WSI, tych attache wojskowych i ambasadorów to był błąd. Mówił, że jeśli zastanawiałby się nad odpowiedzialnością to szukałby wśród tych, którzy dostarczyli ten raport. To powinno być 5, 10, 15 razy sprawdzone. Kto to mówi? Andrzej Krawczyk.

Przemysław Gosiewski: Jeżeli lista osób, które zostały zaprezentowane, podlegała korekcie to właśnie też z powodów bezpieczeństwa. Akurat podanie paru nazwisk związanych z takimi, czy innymi działaniami państwa w żaden sposób nie naruszyło bezpieczeństwa. Ale oczywiście z oświadczeń, które spotykamy w mediach, wynika, że tam są też osoby, których nazwisk nie można ujawnić. To nie dlatego, że nie należałoby pokazać ich roli w WSI, tylko rzeczywiście mogłoby to wpływać na bezpieczeństwo państwa. Być może za kilka lat będziemy znali i te wątki raportu, ale zostaną one ujawnione w tych częściach, które nie są zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa.

Jarosław Kurski: Chciałem nawiązać do spotkania premiera Kaczyńskiego z premierem Czech, Topolankiem. Obaj przywódcy stwierdzili, że rozmieszczenie tarczy antyrakietowej leży w interesie Polski i Czech. Czy to nie jest osłabianie naszej pozycji negocjacyjnej w rozmowie ze Stanami Zjednoczonymi?

Przemysław Gosiewski: To jest tylko stwierdzenie, że jesteśmy zainteresowani.

Jarosław Kurski: Nie musieliśmy tego stwierdzać.

Przemysław Gosiewski: Jesteśmy już na takim etapie rozmów, w którym trzeba powiedzieć, czy dane państwa są zainteresowane, czy nie i oczywiście prowadzić twarde negocjacje dotyczące celu kontekstu związanego z umieszczeniem elementów tarczy antyrakietowej na terytorium Polski i Czech. Ważny jest wspólny pogląd na bezpieczeństwo, który wyrażają te dwa kraje. Zgodzisz się ze mną, że bardzo często bywało tak w historii, że te opinie były różne.

Jarosław Kurski: Teraz mamy coś w rodzaju osi Warszawa - Praga.

Przemysław Gosiewski: Myślę, że tą oś można jeszcze rozszerzyć o inne państwa tej części Europy.

Jarosław Kurski: O Wilno, tak?

Przemysław Gosiewski: Można bardzo wyraźnie pokazać, że jest pewna wspólnota interesu związanego z bezpieczeństwem. To jest ważne, żaden kraj nie może działać tylko w pojedynkę.

Jarosław Kurski: Ale ja mówię o czym innym, o osłabianiu naszej pozycji negocjacyjnej. Jarosław Kaczyński mówi, że w III RP prowadzono politykę zagraniczną na czworakach. To już jest kładzenie się plackiem przed naszym sojusznikiem zza oceanu!

Przemysław Gosiewski: Jestem trochę zaskoczony tą opinią. Potwierdzenie, że jesteśmy tym zainteresowani, z punktu widzenia bezpieczeństwa naszego kraju, bo pamiętajmy, że my przede wszystkim tym interesem się kierujemy, jest informacją właściwą. Jeżeli takie informacje nie są przedstawiane to trudno jest mówić o bardziej szczegółowych negocjacjach. Cieszę się z tej rozmowy, która miała miejsce między oboma premierami, bo ona tylko pokazała tą wspólnotę i łatwiejszą sytuację w negocjacjach.

Jarosław Kurski: Uczestniczyłem w 85 rocznicy profesora Bartoszewskiego. Premier Jarosław Kaczyński złożył wspaniałe życzenia, przysłał kwiaty, ale prezydent Lech Kaczyński poproszony o życzenia dla profesora Bartoszewskiego, skomentował, że zerwał z nim znajomość po 8 lipca, z chwilą, gdy Bartoszewski podpisał ten sławetny list w sprawie Trójkąta Weimarskiego. Jak byś skomentował postawę prezydenta?

Przemysław Gosiewski: Muszę powiedzieć, że rzeczywiście kilku polityków w Polsce, tym bardziej mnie to martwi, że byłych ministrów spraw zagranicznych, wypowiedziało się całkowicie mylnie. Po pierwsze, jeżeli chodzi o przesunięcie ówczesnego szczytu to nie było w tym inicjatywy polskiej, tylko była inicjatywa innego państwa. Wpisywanie się w taką retorykę uzasadnienia, że mówiono, że to...

Jarosław Kurski: Ale ja pytam o życzenia. Jak uważasz, czy prezydent zrobił dobrze jako reprezentant narodu, czy źle?

Przemysław Gosiewski: No wyraził swój pogląd.