Chorzy cudzoziemcy będą deportowani z Polski

Cierpiący na zakaźne choroby cudzoziemcy będą wyrzucani z Polski - zadecydował rząd. - To dla naszego, Polaków, bezpieczeństwa - twierdzą politycy. Lekarze i organizacje broniące praw człowieka pukają się w głowę i zapowiadają protesty

- Mamy prawo bronić swoich obywateli. Eliminujemy przecież zagrożenie epidemią - dziwi się oburzeniu Witold Lisicki z MSWiA, który to resort stworzył pozwalającą na deportację ustawę. Czytamy w niej, że każdy obywatel UE, inny niż Polak, u którego zostaną wykryte groźne wirusy, będzie wyrzucony (chyba, że jest w kraju dłużej niż trzy miesiące). Choroby będące na celowniku musiał wymienić w rozporządzeniu minister Zbigniew Religa. Na liście znalazła się dżuma, cholera, żółta gorączka, SARS, gruźlica w okresie prątkowania oraz nagminne porażenie dziecięce. Gdy szef resortu zdrowia listę podpisał, zaczęła obowiązywać cała ustawa.

Sprawdziliśmy, że na te choroby w Polsce choruje niewielu cudzoziemców - w zeszłym roku zanotowano raptem 40 przypadków (także u przyjezdnych spoza UE), przy czym według Państwowego Zakładu Higieny przypadków dżumy czy SARS nie było wcale. Przeciwnicy ustawy dlatego właśnie podkreślają, że jest ona absurdalna. Do tego dochodzi zarzut niehumanitarności, segregacji i dyskryminacji chorych ze względu na narodowość. Dr Ireneusz Szczuka z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płucnych: - Do leczenia w Polsce ma prawo każdy człowiek znajdujący się na terenie naszego kraju. Wydalanie kogoś z powodu jakiejkolwiek choroby jest niehumanitarne.

Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej: - Chore osoby będą stanowiły większe zagrożenie dla otoczenia w trakcie transportu niż hospitalizacji.

Wątpliwości co do wprowadzonych właśnie teraz przepisów ma też Helsińska Fundacja Praw Człowieka. A co na to ich twórcy? Idą w zaparte. Urzędnicy MSWiA i resortu zdrowia uważają, że ustawa to nie ich, ale Europy wymysł. Powołują się na dyrektywę unijną, która zapis o deportacji rzekomo nakazuje wprowadzić państwom członkom: - Musieliśmy je wykonać, bo inaczej groziłyby nam sankcje - przekonuje Jan Węgrzyn, dyrektor Urzędu do spraw Repatriacji i Cudzoziemców przy MSWiA. I wskazuje, że na podobne rozwiązanie zdecydowali się Czesi, Słowacy i Włosi.

Ale w pozostałych krajach UE nie ma takich przepisów. A nasi urzędnicy okazali się po prostu nadgorliwi, bo o sankcjach za zignorowanie dyrektywy nie ma mowy - sprawdziliśmy, że przepis o deportacji to nie przymus wydany przez Komisję Europejską, ale tylko zalecenie. Philip Tod, rzecznik Markosa Kyprianoua, unijnego komisarza ds. zdrowia, był zdumiony, że w Polsce treść dyrektywy została odczytana jako nakaz wyrzucania chorych cudzoziemców. - Będziemy musieli zbadać całą sprawę - zastrzegł.

Sprawie przyjrzy się także Rzecznik Praw Obywatelskich, a nawet... polskie Ministerstwo Zdrowia: - Podpisaliśmy, bo musieliśmy. Ale będziemy rozmawiać z MSWiA o zmianie tego prawa - zapewnił nas wczoraj Paweł Trzciński, rzecznik resortu.

Nie jest jeszcze za późno - na podstawie ustawy jeszcze nikogo nie zdążono z Polski wyrzucić.

Z tego, co wiem, nie deportujemy Polaków z naszego kraju, gdy są ciężko chorzy. Dlaczego więc chcą wywozić nas z Polski? To dziwne, jesteśmy w tej samej unijnej strukturze - dziwi się Barteque Bledurt, 25-letni student z Paryża.

Deportacja chorych cudzoziemców to słuszna inicjatywa?