W zabytkowej sali muzealnej zgromadzono ponad 60 sukni balowych różnych epok. Ekspozycję uzupełnia przegląd balowych akcesoriów: pantofelki balowe, kapelusze, rękawiczki, szale, biżuteria, wachlarze. A że elegantki od wieków gustują w czerni, stąd na ekspozycji królują suknie w tym właśnie kolorze. Długie, krótkie, z różnych rodzajów materii, skrojone w różnym stylu. Jest i "mała czarna", którą w 1926 roku wylansowała Coco Chanel.
Nie zawsze łatwo się zorientować, z którego okresu pochodzi toaleta balowa. Na wystawie spotkamy powtórki tych samych motywów, modnych czy to w secesji, czy w latach 60. XX w. W przeglądzie stylistyk nie mogło zabraknąć ekstrawaganckich pomysłów krawców z lat 20., jednak strój wieczorowy rzadko miał charakter awangardowy. I choć kobiety odważnie odsłaniały dekolty i ramiona, to zgromadzone suknie w większości nie są wyzywające.
Kilka z nich przywodzi na myśl serial "Dynastia", kilka nosi sygnatury sławnych krawców: Moschino, Galanosa, Novarese, Ushera albo nawiązuje do stylu Diora czy Yves Saint-Laurenta. Towarzyszą im buty Manolo Blachnika, Rogera Viviera, etole z norek i szale z delikatnego ptasiego puchu.
Jest też kreacja uszyta z jedwabnych szlafroków przysłanych do Polski po II wojnie światowej w paczce UNRY.
Najstarsze z prezentowanych toalet pamiętają XIX wiek. Suknię z krynoliną w szkocką kratę z jedwabnej tafty uszyto w 1860 roku. Nosić ją mogła niezbyt wysoka panna o talii osy. Równie filigranowe musiały być kobiety wdziewające na bale turniury.
Duże wrażenie robi wieczorowa półprzezroczysta "naga moda" z czasów belle époque i krótkie, niemal sportowe kreacje z szalonych lat 20.
Toalety wieczorowe zawisły na manekinach, wśród luster, które - jak w prawdziwej sali balowej - zwielokrotniają uwodzicielski efekt. Ekspozycję uzupełniają dziesiątki grafik przedstawiających taneczne szaleństwa, salonowe ploteczki i karnawałowe rytuały. Te obrazy, często ręcznie podmalowane, przypominają bale i maskarady wielu epok. Można tu zobaczyć, jak zmieniały się gusty i co uważane było za seksowne. Raz kobiety starannie chowały swe ciało od stóp do głów, raz obnażały dekolty czy skracały spódnice, odsłaniając zgrabne kolana.
I tak jak wystawa kusi językiem stroju, tak dopiero biorąc do ręki towarzyszącą pokazowi publikację, zrozumieć można, czym ta gra w istocie była. Wydana przez Wydawnictwo Dolnośląskie książka kuratorki wystawy pomaga zrozumieć alfabet mody. Małgorzata Możdżyńska-Nawotka: - Ludzi wnikliwych, zainteresowanych mechanizmami życia społecznego i ludzką naturą sprawy mody interesowały zawsze. Rozpisywali się o nich wybitni pamiętnikarze, u nas Jan Chryzostom Pasek i Jędrzej Kitowicz, analizowali pisarze jak Proust czy Zola. Choć przez długi czas historią ubioru zajmowano się w kontekście historii kultury materialnej lub traktowano ją jako naukę pomocniczą historii sztuki, to dziś znaczenie badań nad strojem docenia się na gruncie psychologii społecznej i antropologii kultury. Doceniamy też wpływ mody na inne dziedziny sztuki. Co najważniejsze, modę ożywia napięcie między marzeniem i rzeczywistością, stąd tak silnie przemawia do emocji i wyobraźni.
Na 250 bogato ilustrowanych stronach opisana została historia wieczorowego i balowego stroju. To dzieło na polskim rynku pionierskie. I choć nie zobaczymy w nim zbyt wielu zdjęć oryginalnych sukni, które są atrakcją wystawy, to oglądać je można przetworzone przez malarzy, grafików i rysowników w setkach reprodukowanych dzieł sztuki.
"Od zmierzchu do świtu. Moda na wieczór i karnawał" - wystawa we wrocławskim Muzeum Narodowym, pl. Powstańców Warszawy 5, czynna do 9 kwietnia. Kuratorka Małgorzata Możdżyńska-Nawotka, współpraca Ewa Halawa, aranżacja ekspozycji Agnieszka Sowa-Szenk