Jak podaje Powiatowy Urząd Pracy, wolne miejsca na staże czekają dziś m.in. na sprzedawców, przedstawicieli handlowych, pomoce biurowe, a nawet architektów czy operatora kamery.
Dorota ma 26 lat. W ubiegłym roku ukończyła studia. Obroniła się dopiero w październiku. Od tamtej pory jest bezrobotna.
- Szukam pracy na własną rękę. Mam komfort, bo mieszkam z rodzicami. Nie muszę się martwić, za co przeżyję - mówi.
Nie chce iść na staż, choć jest idealną kandydatką. Bo staże dla osób bezrobotnych to oferta dla osób do 25. roku życia oraz tych, którzy ukończyli studia nie dalej jak 12 miesięcy temu i nie skończyli jeszcze 27 lat. Nie mają doświadczenia zawodowego. Taki staż trwa nie krócej niż trzy i nie dłużej niż 12 miesięcy.
W tym czasie stażysta zarabia tyle, ile wynosi zasiłek dla bezrobotnych - na rękę dostaje 472,94 zł netto (to tzw. stypendium). Ma prawo do dwóch dni wolnych za każde 30 dni kalendarzowych odbywania stażu. Na koniec pracodawca wystawia mu opinię.
Szczecińscy pracodawcy są bardzo zainteresowani taką formą zatrudnienia. Od początku roku 195 firm wyraziło zainteresowanie zatrudnieniem 402 stażystów. Jedna czwarta - 112 ofert - dotyczyło konkretnych kandydatów, którymi byli zainteresowani (czasem pracodawca z nazwiska proponuje, kogo chciałby tak zatrudnić).
- Na razie zawarto 71 umów stażowych i skierowano do pracy 69 osób - tłumaczy Romana Klimek-Jacoszek, kierownik działu instrumentów rynku pracy i rehabilitacji zawodowej Powiatowego Urzędu Pracy w Szczecinie. - Od marca na staż pójdzie kolejne 35 osób. Niestety w ostatnim czasie brakuje chętnych na staże.
Zwykle z taką sytuacją urząd spotykał się w czasie wakacji. Wtedy młodzi niechętnie podejmowali pracę, bo woleli odpocząć lub jechać do pracy sezonowej za granicę. Teraz już zimą brakuje chętnych.
- Kiedy podczas szkoleń informujemy o możliwości podjęcia stażu niewielu młodych wyraża zainteresowanie. Jeśli na 14-osobową grupę znajdzie się dwójka chętnych, to dobrze - zauważa Beata Oflus, zajmująca się w PUP poradnictwem zawodowym.
Dlaczego młodzi nie chcą stażować?
- Mnie zniechęca to, że muszę cały dzień pracować za tak małe pieniądze - nie ukrywa Dorota. - Nawet gdyby trafiła mi się dorywczo jakaś okazja dorobienia, byłabym uwiązana i nie mogłabym z niej skorzystać.
Beata Oflus przyznaje, że z takimi opiniami spotyka się dość często: - Absolwenci tłumaczą, że jeśli ktoś nie ma wsparcia w rodzinie, nie stać ich na życie za 470 zł - mówi urzędniczka. - Inni twierdzą, że załatwiają sobie wyjazd za granicę. Jeszcze inni wolą szukać czegoś na własną rękę. Niekoniecznie w Szczecinie. Są otwarci na różne rozwiązania.
Jednak dyrektor szczecińskiego PUP Dorota Tyszkiewicz-Janik zachęca młodych, by nie patrzyli tylko na niskie stypendium, ale pamiętali o zyskach, jakie mogą odnieść w przyszłości. - 80, a nawet 90 proc. osób po stażu dostaje pracę - mówi. - To świetny, bardzo wysoki wskaźnik. Pracodawca często poznaje taką młodą osobę i docenia jej umiejętności. Oczywiście wiele zależy od tego, czy stażysta rzeczywiście jest aktywny, kreatywny, przydatny firmie.
Urzędniczki opowiadają o wypadkach staży, które wynikły z działań samych zainteresowanych absolwentów. Chcieli dostać pracę w konkretnej firmie i zaproponowali to szefowi. Podpowiedzieli, że mógłby zatrudnić ich w takiej formie, by mieli czas się pokazać.