Chińscy budowlańcy przeniosą się do Polski?

W podwarszawskiej gminie Lesznowola planowana jest budowa osiedla dla pracowników z Chin - dowiedziała się ?Gazeta?. Niewykluczone, że będą u nas pracowali na budowach

Menedżer jednej z firm budowlanych, którą Chińczycy wzięli pod uwagę jako ewentualnego wykonawcę inwestycji w Lesznowoli, zastrzega, że na razie zna jedynie jej koncepcję. - Na ogrodzonym terenie miałoby powstać kilkanaście czterokondygnacyjnych budynków z dwupokojowymi mieszkaniami - opowiada. Według niego będzie to hotel pracowniczy, bo budynki mają być naszpikowane elektroniką, np. kamery śledzić będą nie tylko to, co się dzieje na zewnątrz, ale i wewnątrz nich.

Wójt Lesznowoli Maria Batycka-Wąsik przyznała, że w gminie są zarejestrowane dwie chińskie firmy handlowe - GD Poland i GD II Poland, ale te nie potwierdzają tego planu. - Dowiedziałam się od nich, że to jakiś nowy inwestor z Chin zamierza kupić u nas działkę. Tyle że podobno jeszcze nie zdecydował, czy pod budowę osiedla mieszkaniowego, czy obiektu handlowo-usługowego - mówi Maria Batycka-Wąsik.

Pod koniec ubiegłego roku pisaliśmy w "Gazecie" o rumuńskim przedsiębiorcy, który sprowadził Chińczyków do swojej fabryki odzieżowej. - Są zdyscyplinowani i pracowici - chwalił ich pracodawca. Przy fabryce Chińczycy mają noclegownię i stołówkę. Na miasto praktycznie nie wychodzą. Ile zarabiają? 200 euro miesięcznie, czyli cztery razy tyle co w Chinach.

Niewykluczone, że Chińczycy z Lesznowoli trafią na nasze place budów, bo przedsiębiorcy budowlani najgłośniej skarżą się na brak rąk do pracy. Już kilka miesięcy temu do Ministerstwa Budownictwa zgłosiły się agencje werbunkowe, które są gotowe sprowadzić z Chin robotników za 600 dolarów miesięcznie.

Tymczasem w Polsce chętnych do pracy na budowach za takie pieniądze - najczęściej poniżej 2 tys. zł brutto miesięcznie - jest niewielu. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej podało szokujące dane, z których wynika, że w 2006 r. liczba zarejestrowanych bezrobotnych budowlańców była dwukrotnie wyższa niż liczba ofert pracy dla nich! Te dane dotyczą 20 zawodów budowlanych, w których bezrobocie jest najwyższe. I tak np. bezrobotnych murarzy było pod koniec ubiegłego roku blisko 43 tys. Ba, w Polsce mamy tysiące bezrobotnych betoniarzy-zbrojarzy, cieśli czy dekarzy. Tymczasem Polski Związek Pracodawców Budownictwa ocenia, że deficyt sięga 150 tys. fachowców. Równocześnie zarejestrowanych jest ponad 262 tys. bezrobotnych z zawodami budowlanymi. Jak to możliwe? Resort pracy przyznaje, że wiele z tych osób pracuje na czarno, bo wtedy mogą zarobić więcej. Równocześnie - jeśli są zarejestrowani w biurach pracy - korzystają z prawa do świadczeń zdrowotnych. Wiceminister pracy Elżbieta Rafalska zauważa, że specyfika firm budowlanych powoduje, że bezrobotny może odmówić przyjęcia oferty, np. z powodu dalekiego dojazdu do pracy.

- Płace w budownictwie nadal będą rosły, ale nie o 50 proc. w ciągu roku, co zahamowałoby odpływ pracowników - twierdzi prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa i równocześnie prezes Budimeksu Marek Michałowski. Według niego w tej sytuacji niezbędne jest radykalne otwarcie granic dla pracowników z innych krajów. Izba ocenia, że aby podtrzymać boom w budownictwie, potrzeba będzie dodatkowo nawet pół miliona fachowców!

Sejmowa komisja infrastruktury zamierza wezwać rząd do podjęcia pilnych działań w tej sprawie. Posłowie zaproponują m.in., by firmy budowlane mogły uzyskiwać specjalne promesy zbiorowe na zatrudnienie obcokrajowców na dwa lata. Taka promesa określałaby liczbę osób i ich zawody, a nie konkretne nazwiska. Wśród specjalistów panuje przekonanie, że na pracowników z Białorusi i Ukrainy nasze firmy raczej nie mają co liczyć, bo wolą oni pracować w Rosji. Zaś ci, którzy już u nas pracują na budowach (szacuje się, że samych Ukraińców może być 100 tys.), wolą to robić na czarno. Tymczasem w Chinach - jak ocenia Bank Światowy - jest 300 mln zbędnych par rąk do pracy. Chińscy budowlańcy u siebie zarabiają równowartość kilkudziesięciu dolarów miesięcznie.