Europarlament głosował wczoraj nad nowelizacją tzw. dyrektywy odpadowej. Dla Polski to było ważne głosowanie: w trakcie prac nad dyrektywą pojawiły się bowiem takie poprawki, które - zdaniem organizacji ekologicznych - umożliwiłyby masowy transport śmieci do Polski w celu ich spalenia w polskich spalarniach ("Gazeta" pisała o tym w zeszłą sobotę).
Zgłoszone poprawki przewidywały, że spalanie śmieci stałoby się ich "recyklingiem"... w celu odzyskania energii. A zgodnie z obecnymi przepisami, śmieci przeznaczone do odzysku mogą swobodnie podróżować po Europie, podczas gdy śmieci do zniszczenia muszą zostać w kraju, w którym powstały.
Potencjalnie niebezpieczny przepis został jednak utrącony. Połączonym siłom ekologów, socjaldemokratów, liberałów i części chadeków w PE udało się przegłosować inny zapis nowelizowanej dyrektywy, który utrzymuje dotychczasową definicję spalania śmieci. To będzie nadal "niszczenie". - To, co najważniejsze z polskiej perspektywy, udało się zablokować. Odpady nie będą mogły wjechać na teren Polski w celu ich spalenia - cieszy się Aleksandra Kordecka z organizacji pozarządowej "Friends of Earth".
Do śmieciowej batalii włączył się w końcu także polski rząd. W poniedziałek wieczorem do polskich posłów (w dwa dni po naszym alarmującym artykule) wreszcie trafiły tzw. wskazówki do głosowania. Resort środowiska sugerował oczywiście posłom, żeby poparli kluczową poprawkę nr 83 w sprawie definicji spalarni. - Szkoda, że tak późno - ironizował Bogusław Sonik, europoseł PO.
Zablokowanie najazdu śmieci to niejedyne zwycięstwo ekologów w trakcie głosowania nad dyrektywa odpadową. Parlament Europejski postanowił poprzeć także takie przepisy, które wprowadzają nowe, obowiązkowe limity recyklingu. Począwszy od 2020 r. państwa Unii Europejskiej będą miały obowiązek odzyskiwania 40 proc. śmieci komunalnych oraz 70 proc. innego rodzaju odpadów. Ta data nie będzie jednak obowiązywać nowych członków Unii Europejskiej (w tym i Polski). Dyrektywa daje nam dodatkowe pięć lat na wprowadzenie nowych minimalnych limitów recyklingu.
Mimo zwycięstwa we wtorkowym głosowaniu organizacje ekologiczne nie chcą jeszcze ogłaszać sukcesu. Obawiają się bowiem, że niekorzystne zapisy - np. w sprawie zmiany klasyfikacji spalarni - mogą zostać przywrócone przez Radę UE (czyli instytucję reprezentującą rządy). Wówczas europarlament musiałby znów wprowadzać zmiany, w II czytaniu dyrektywy.