Sukces grupy, która otrzymała aż pięć statuetek (w tym w najbardziej prestiżowych kategoriach Album, Nagranie oraz Piosenka Roku), ma lekki podtekst polityczny. Kilka lat temu Dixie Chicks zaszokowały country'ową publiczność deklaracją, w której skrytykowały politykę prezydenta Busha. Potem aktywnie protestowały przeciwko wojnie w Iraku. Tradycyjnie patriotyczne (żeby nie powiedzieć - szowinistyczne) amerykańskie Południe - zarówno zaplecze polityczne obecnego prezydenta USA, jak i główna baza fanów muzyki country - zareagowało bardzo ostro. Lokalne stacje radiowe bojkotowały płyty Dixie Chicks, odwoływano koncerty grupy, wokalistki otrzymywały nawet listy z pogróżkami. Ich triumf na Grammy jest więc swoistą rekompensatą za kilka trudnych lat.
Obok Dixie Chicks uroczystość Grammy 2007 dobrze będą wspominać rockowcy z Red Hot Chili Peppers (cztery statuetki) oraz wokalistka r'n'b Mary J. Blige (trzy). Impreza zakończyła się za to fiaskiem dla wykonawców brytyjskich. Wśród nominowanych byli pochodzący z Wysp Corinne Bailey Rea, James Blunt i zespół Arctic Monkeys. Nie zdobyli nic.
Wieczór należał jednak do innych Brytyjczyków. Galę otworzyło reaktywowane trio The Police. Sting i jego koledzy z zespołu zagrali swój pierwszy wielki przebój "Roxanne", za który dostali owację na stojąco od 12-tysięcznej widowni. Podczas uroczystości uhonorowano także dwie inne legendy za całokształt osiągnięć artystycznych - słynną wokalistkę folkową Joan Baez oraz grupę The Doors.