Rosja chce zdecydowanie rozszerzyć współpracę ze światem islamu - stwierdził Putin w saudyjskim Rijadzie, pierwszym przystanku kilkudniowej podróży po Bliskim Wschodzie. Król Abdullah nazwał gościa "mężem stanu, sprawiedliwym i niosącym pokój", a na lotnisku rozwinięto przed nim długi czerwony dywan.
Rosyjski prezydent zaproponował gospodarzom m.in., że Rosjanie dopomogą im w energetyce jądrowej. W grudniu Rada Współpracy Zatoki Perskiej, która grupuje Arabię Saudyjską, Kuwejt, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar, Bahrajn i Oman, oświadczyła, że rozważa stworzenie wspólnego dla sześciu krajów programu atomowego. - Pokażemy światu, jak wzorowo wykorzystać energię jądrową bez żadnych ambicji militarnych - twierdził książę Saud al Fajsal, szef MSZ Arabii Saudyjskiej.
Tak naprawdę mniej chodzi o energetykę, a bardziej o rosnąca potęgę Iranu, która niepokoi Saudyjczyków. Gdyby Rosjanie rzeczywiście włączyli się w arabski program atomowy, wspieraliby jednocześnie dwie rywalizujące strony. Jesienią planowany jest rozruch elektrowni atomowej w irańskim Buszerze, za którą Moskwa zainkasuje miliard dolarów. W grudniowej rezolucji ONZ, nakładającej embargo na handel z irańskimi firmami zaangażowanymi w program atomowy, uczyniono wyjątek tylko dla Rosji.
Rosjanie, którzy sprzedają już broń Iranowi, liczą na kontrakty w Arabii Saudyjskiej. Chodzi m.in. o sprzedaż 150 czołgów T-90.
Saudyjskim biznesmenom Putin opowiadał, że Rosja jest wieloetnicznym i wieloreligijnym krajem, w którym chrześcijanie i muzułmanie żyją w pokoju, i dlatego może być pomostem między kulturami. O wieloletniej wojnie w muzułmańskiej Czeczenii nie wspominał ani rosyjski prezydent, ani żaden z jego rozmówców.
Z Rijadu Putin poleciał do Kataru, a potem do Jordanii, gdzie będzie rozmawiał o konflikcie izraelsko-arabskim. Przed rozpoczęciem podróży rosyjski prezydent mówił w wywiadzie dla telewizji al Dżazira, że dominacja USA w regionie jest "rujnująca". Skrytykował też zablokowanie zachodniej pomocy dla Autonomii Palestyńskiej po objęciu tam władzy przez radykałów z Hamasu.