Prokuratura nie ma już wątpliwości, że na Podbeskidziu działała grupa złożona z sędziów i prokuratorów. Jego członkowie w zamian za łapówki mieli załatwiać korzystne wyroki lokalnym biznesmenom. Kwoty wahały się od kilku do kilkudziesięciu tys. zł. Skorumpowani śledczy mieli akceptować wydawane przez sędziów - korzystne dla oskarżonych - rozstrzygnięcia. Czasami sami nawet o nie zabiegali. Tak, żeby nikt nie mógł się od nich potem odwołać.
- W proceder jest zamieszanych co najmniej dziesięciu sędziów i prokuratorów z Podbeskidzia - mówił Jerzy Engelking, zastępca prokuratora generalnego.
Wczoraj śledczy wysłali do sądów dyscyplinarnych wnioski o uchylenie immunitetów chroniących sędzię Aleksandrę Ś. z sądu rejonowego oraz prokuratora Romana J. z Prokuratury Rejonowej w Bielsku-Białej. Chcą im przedstawić zarzuty dotyczące korupcji, powoływania się na wpływy oraz wpływania na przebieg prowadzonych postępowań.
Według informacji "Gazety" w 2002 r. sędzia Ś. w zamian za łapówkę miała zrezygnować z podjęcia warunkowo umorzonego postępowania. Dotyczyło ono oszusta podatkowego. Jego sprawa została umorzona pod warunkiem, że zwróci fiskusowi prawie 100 tys. zł. Mężczyzna tego jednak nie zrobił. W tej sytuacji jego proces powinien zostać wznowiony, a sąd powinien doprowadzić do skazania. Aleksandra Ś. nie podjęła jednak postępowania.
- W zamian dostała dwie butelki alkoholu oraz bombonierkę o łącznej wartości 100 zł - ujawnił naczelnik wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej, która prowadzi postępowanie w sprawie korupcji na Podbeskidziu.
Z kolei prokurator Roman J. na prośbę swojego syna miał lobbować w sądzie na rzecz jego znajomych, oskarżonych o przestępstwa gospodarcze. - Pan J. dopytywał sędziów o szczegóły postępowania, zdradził też oskarżonym, jakich kar będzie się dla nich domagał prokurator - mówił prokurator Jacek Zmysłowski. Syn prokuratora J. w zamian za wyświadczoną przez ojca przysługę domagał się od znajomych sfinansowania wczasów za 15 tys. zł. Do przekazania pieniędzy jednak nie doszło. Synowi J. przedstawiono zarzuty płatnej protekcji i powoływania się na wpływy w instytucjach wymiaru sprawiedliwości.
Sędzi Aleksandry Ś. nie było wczoraj w pracy. - I nie wiadomo, kiedy wróci - powiedziano nam w bielskim sądzie. W prokuraturze nie pojawił się także Roman J., który został zawieszony w czynnościach służbowych. - Ja nie wiem dokładnie, o co w tym wszystkim chodzi, a zresztą nie jestem od udzielania informacji - stwierdził Ryszard Mojeścik, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Bielsku.
Wcześniej zarzuty w sprawie korupcji przedstawiono bielskiej prokurator Jolancie W. Jest ona podejrzana o powoływanie się na wpływy i złożenie obietnicy umorzenia postępowania w zamian za łapówkę. Według śledczych miała pośredniczyć w rozmowach z jednym z brokerów ubezpieczeniowych, który wyłudził od klienta 40 tys. zł. W., powołując się na wpływy w prokuraturze, miała mu obiecać umorzenie prowadzonego przeciwko niemu śledztwa w zamian za 3 tys. zł łapówki.
Na zarzuty czeka także jej mąż - sędzia Grzegorz W. - któremu uchylono już chroniący go immunitet. Miał on przyjąć dwie łapówki (3 i 25 tys. zł) oraz brać udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Sąd dyscyplinarny nie wyraził jednak zgody na przedstawienie mu zarzutów kierowania gangiem.
Według naszych informacji to nie koniec śledztwa. W najbliższych tygodniach prokuratura planuje bowiem złożyć wnioski o uchylenie immunitetu kolejnym bielskim prawnikom.