Łukaszenko: Żadnych zmian na Białorusi

Aleksander Łukaszenko odrzuca możliwość demokratycznych zmian, których żąda Unia Europejska

Przyparty do muru podwyżkami cen rosyjskich paliw Łukaszenko próbuje znaleźć sojuszników na Zachodzie. Jednak we wczorajszym wywiadzie dla Reutersa postulaty dotyczące wolności słowa, uczciwych wyborów, uwolnienia więźniów politycznych białoruski dyktator nazywa niemożliwymi do spełnienia. A są one warunkiem wstępnym Unii do rozpoczęcia procesu zbliżenia z Mińskiem.

- Zawsze chcieliśmy siąść z nimi przy stole negocjacji - mówi Łukaszenko. - Ale jak to możliwe w takiej atmosferze? - pyta, nawiązując do zakazu wjazdu na teren UE nałożonego na niego i innych białoruskich dygnitarzy. - To przypomina politykę Rosji zakładającej nam pętlę na szyję i mówiącej: porozmawiajmy.

Powiedział też, że barbarzyńskie działanie Rosji, która na początku roku podwoiła cenę gazu i ropy, będzie kosztować Białoruś 5 mld dol. rocznie, co jest dotkliwym ciosem dla gospodarki. Dyktator zapowiedział jednak, że nikt nie rzuci Białorusi na kolana.

Łukaszenko liczy na to, że może kosztem Rosji kompensować straty. - Są takie rzeczy, jak tranzyt przez nasze terytorium z Zachodu do Rosji, współpraca militarna, wsparcie obwodu kalingradzkiego. Białoruś w zasadzie sponsoruje codzienne życie tego regionu. Zestawiamy koszty i przekażemy je naszym partnerom rosyjskim w tym samym stylu, w jakim oni postąpili z nami - zapowiedział.

Według Łukaszenki Rosja coraz wyraźniej przyjmuje styl wielkomocarstwowy i na swego sąsiada patrzy jak na młodszego brata.

Deklarując jednak chęć otwarcia kraju na Zachód, dyktator zapewnił, że chce, by Białoruś nadal była blisko Rosji. - Białoruskie kierownictwo nie dokona fundamentalnych zmian w polityce. Białorusini i Rosjanie to właściwie ten sam naród. To jest podstawa naszej polityki. Ale nie będziemy tolerować ani nacisków, ani kłamstw w naszych relacjach z Rosją - stwierdził Łukaszenko.