Proponujemy szpitalom wyścig z czasem. Będą mogły liczyć na ułatwienia finansowe, ale na serio muszą się wziąć do restrukturyzacji. Z tegorocznego budżetu da się wygospodarować 700 mln zł, ale długów do natychmiastowego spłacenia jest trzy razy więcej - powiedziała wczoraj wicepremier Zyta Gilowska po spotkaniu z ministrem zdrowia.
Po półtoragodzinnej rozmowie min. Zbigniew Religa powiedział dziennikarzom, że jest w pełni usatysfakcjonowany rezultatem narady. Dziś rząd ustali, jakiej pomocy udzieli szpitalom, które są najbardziej zadłużone, a jednocześnie niezbędne ze względu na bezpieczeństwo zdrowotne obywateli. - To te szpitale, które będziemy ratować prawie za wszelką cenę - powiedziała Gilowska.
Ale - jak się dowiedzieliśmy w resorcie zdrowia - listy szpitali strategicznych jeszcze nie ma.
Kolejny krok - w ciągu kilku tygodni rząd chce znowelizować ustawę o pomocy publicznej sprzed dwóch lat tak, by można było skorzystać z niewykorzystanej przez szpitale pożyczki od państwa. Ustawa zobowiązywała ministra finansów do uruchomienia takiej pożyczki do kwoty 2,2 mld zł. Szpitale nie skorzystały z całości, zostało 600 mln.
"Faza trzecia" ratowania szpitali to zapowiadane od roku przez resort zdrowia ustalenie koszyka świadczeń gwarantowanych przez państwo, określenie sieci szpitali i stworzenie obywatelom możliwości dodatkowych ubezpieczeń, a szpitalom - możliwości dodatkowych środków.
Koszyk świadczeń ma określać, z jakich usług medycznych obywatel będzie mógł skorzystać w ramach ubezpieczenia powszechnego, a jakie będą odpłatne lub płacone z ubezpieczenia dodatkowego.
W sieci znajdą się szpitale niezbędne do leczenia obywateli. O tym, czy szpital do niej wejdzie, nie będzie decydowała ani jego wielkość, ani zadłużenie, tylko jakość usług medycznych potrzebnych obywatelom. - Szpital może być fatalnie zarządzany, ale świetnie leczyć ludzi. Wtedy trzeba zmienić zarząd, a nie likwidować szpital - wyjaśnił Religa.
Wrocławski Akademicki Szpital Kliniczny ma 200 mln zł długu, z tego 65 mln do oddania natychmiast. A od 9 stycznia nie chroni go przepis, że nie można mu zabrać więcej niż 25 proc. kontraktu z NFZ (Trybunał Konstytucyjny uznał ten przepis za niekonstytucyjny). Komornik zabrał mu już 13 mln zł. Nie ma pieniędzy na pensje, zaczyna brakować ich na leczenie. W podobnej sytuacji jest 29 innych lecznic w kraju.
ASK ma 65 wierzycieli. To w ich imieniu komornik zaczął egzekucję długu. 58 skłonnych jest zaczekać na pieniądze, ale siedmiu - nie. Nieoficjalnie wiemy, że czekają na realną pomoc finansową rządu. Jeśli przyjdzie, to oni odstąpią na 30 dni od egzekucji.
Piotr Pobrotyn, dyrektor ASK: - W jednej z klinik nie ma już gazów medycznych. Negocjujemy z komornikiem, żeby przelał pieniądze chociaż na pensje, sprzęt ratujący życie i podstawowe leki.
Zarząd województwa dolnośląskiego przekazał wczoraj swoim najbardziej zadłużonym szpitalom 16 mln zł. Dostały je te, które porozumiały się ze swoimi wierzycielami: w Legnicy (6 mln zł), Jeleniej Górze (niecałe 5 mln), Lubiążu (4 mln 800 tys.) i Krośnicach (550 tys.).
Krystyna Barcik, dyrektorka wojewódzkiego szpitala specjalistycznego w Legnicy: - Nie mamy ani złotówki. Brakuje materiałów opatrunkowych i cytostatyków. Pieniądze, które dostaliśmy, starczą na półtora miesiąca.
Najbardziej zadłużonym szpitalem w Polsce jest szpital w Gorzowie Wlkp. Ma 300 mln zł długu. Tyle, ile wynosi budżet województwa lubuskiego. - Po rozmowach w Ministerstwie Zdrowia wiemy na 90 proc., że dostaniemy pomoc rządu, ale musimy być poukładani z wierzycielami. Głównie chodzi o ZUS, gdzie mamy 150 mln długu. To musimy załatwić do końca lutego. Musimy mieć plan działania lecznicy gwarantujący spłatę długów. Będzie gotowy w maju - mówi wicemarszałek województwa lubuskiego Elżbieta Płonka.
Likwidacja gorzowskiego szpitala oznaczałaby, że jego dług spadłby na samorząd województwa - właściciela lecznicy. Urząd marszałkowski zbankrutowałby.
W Wielkopolsce poważne problemy miał do niedawna szpital w Puszczykowie. Teraz jednak placówka wyszła na prostą, i to... poprzez likwidację.
Kłopoty placówki zaczęły się ponad cztery lata temu. Zadłużenie szpitala sięgnęło 30 mln zł. Organ założycielski, czyli powiat poznański, oddał lecznicę w dzierżawę Zespołowi Klinik Specjalistycznych "Szpitale Gdańskie". Firma miała zarządzać szpitalem, spłacić długi i zmodernizować go. Ale nie wywiązała się z zadania. Wtedy zarząd powiatu założył NZOZ Szpital w Puszczykowie. Powiat zapłacił długi szpitala - udało się jej skupić od wierzycieli za 70 proc. wartości. Starosta powiatu poznańskiego Jan Grabkowski nie ukrywa, że oddłużanie szpitala było drogą przez mękę. - Kupowanie długów publicznego szpitala nie było łatwe, bo nie wszyscy wierzyciele chcieli sprzedawać zobowiązania. Nowy powiatowy szpital jest placówką niepubliczną i prawie bez długów.