Według Hirena Prabhakara pieniądze w branży hotelarskiej "robią cztery gwiazdki". Jego grupa IBB Hotels jeden taki hotel - w Lublinie - już postawiła. Za jedynkę z marmurową łazienką z ogrzewaniem podłogowym, klimatyzacją i telewizją satelitarną płaci się tu od 300 do 640 zł za dobę. Za darmo są: internet, siłownia, sauna i łaźnia turecka. Zachęcony sukcesem na wiosnę Prabhakar otwiera drugi czterogwiazdkowy hotel - w Poznaniu. Będzie w najwyższym budynku miasta, naprzeciwko centrum handlowego Stary Browar. Trzeci - w budowie - będzie w Gdańsku.
Z kolei Jean-Philippe Savoye, szef grupy hotelowej Orbis, pieniądze widzi raczej w tanich hotelach jedno- i dwugwiazdkowych, gdzie nocleg kosztuje niewiele ponad 100 zł za dobę. Za te pieniądze klient dostaje po prostu łóżko i prysznic w pokoju.
Obu prezesów mimo odmiennej skali działalności - Orbis to potentat, który rządzi krajowym rynkiem, IBB to mikrus, który dopiero na nim startuje - łączy jedno: wiara, że na hotelach w Polsce w końcu da się zarobić.
Jeszcze w 1999 r. rentowność brutto branży sięgała 12 proc. W 2002 r. spadła do 0,3 proc. Sieci hotelarskie licytowały się na różnego rodzaju promocje. Efekt? Dwa lata temu w pięciogwiazdkowym hotelu, gdzie doba normalnie kosztowała ponad 200 euro, można było przenocować za... 80 euro, czyli tyle ile standardowo kosztowała doba w obiekcie trzygwiazdkowym.
Dziś Savoye oddycha z ulgą. - Mamy za sobą kilka trudnych lat, ale wszystko wskazuje na to, że zły czas już minął i rynek będzie rosnąć - twierdzi prezes. - Na 2006 r. założyliśmy 10-proc. wzrost wskaźnika RevPar [przychód na jeden dostępny pokój] i plan ten przekroczyliśmy. Podobny cel stawiamy sobie na ten rok.
Takie same nastroje panują wśród całej hotelowej braci. - Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej - potwierdza Katarzyna Draba z Polskiej Organizacji Turystycznej.
Zdaniem hotelarzy rynek rozruszał się dzięki wejściu Polski do Unii Europejskiej. Napływ miliardów euro w ramach funduszy unijnych oraz inwestycji zagranicznych przełożył się na wzrost tzw. turystyki biznesowej.
W całym 2007 r. według przewidywań POT Polskę odwiedzi 16,8 mln zagranicznych turystów, którzy zostawią w naszym kraju 3,7 mld dol. W kolejnych latach wzrost odwiedzin i wydatków cudzoziemców ma przekroczyć 4 proc.
Dzięki wizytom cudzoziemców, zwłaszcza biznesmenów, są w stanie zarabiać hotele cztero- i pięciogwiazdkowe. Obcokrajowcy stanowią tam blisko 80 proc. gości. Z tanich hoteli w celach turystycznych mają też zacząć masowo korzystać Polacy.
Ruch w takich obiektach mają wzmóc także klienci tanich linii lotniczych wpadający do Polski turystycznie na weekendy. Niedawno otwarto na przykład połączenie między Warszawą a francuskim Lille. W okolicach tego miasta mieszka ok. pół miliona osób polskiego pochodzenia. Wiosną czy latem pewnie spora ich część będzie chciała zobaczyć, jak wygląda Polska.
POT przewiduje też, że będzie wzrastać m.in. turystyka zakupowa (już w 2006 r. takich wyjazdów było o 14 proc. więcej niż rok wcześniej). Poza gośćmi z krajów UE częściej mają nas odwiedzać mieszkańcy Rosji, Kanady, USA i Korei Południowej.
A hoteli w Polsce jest mało. Według danych Instytutu Turystyki na 10 tys. mieszkańców przypada ok. 40 miejsc hotelowych. Dla porównania: na Słowacji - 105, Węgrzech - 156, a w Austrii - ok. 700. Hotelarze zaczęli więc coraz głośniej mówić o inwestycjach.
Festiwal otwarć rozpocznie się 1 marca, kiedy pierwszych gości przyjmie nowy pięciogwiazdkowy hotel Hilton na warszawskiej Woli. Doba w luksusowym obiekcie kosztować będzie od 70 do grubo ponad 400 euro. Za tę ostatnią kwotę można dostać 64-metrowy "nowoczesny" pokój z "królewskim" łożem.
Budowę nowych hoteli lub rozbudowę starych planują niemal wszyscy mali i duzi uczestnicy rynku. Większość z nich znajdzie się poza stolicą. Na celowniku są: Wrocław, Kraków, Gdańsk, Szczecin, Poznań, a także miejscowości, gdzie konkurencja jest jeszcze bardzo mała: Białystok, Rzeszów, Bydgoszcz czy Kielce.
W sumie hotelarskie inwestycje sięgną miliardów złotych. Budowa jednego pokoju w hotelu jednogwiazdkowym to wydatek ok. 120 tys. zł, dwugwiazdkowym - 200-240 tys. zł, a trzygwiazdkowego - 400-500 tys. zł. Budowę kilkudziesięciu hoteli zapowiada Orbis. - W tym roku otworzymy pięć, sześć nowych. Więcej otwarć będzie jednak w latach 2008-09 - zapowiada Savoye.
Wśród nich będzie kolejny pięciogwiazdkowiec w Krakowie, ale Orbis stawia głównie na hotele ekonomiczne (jedno- i dwugwiazdkowe), gdzie Polacy stanowią 60-80 proc. gości. O ile dziś takie obiekty stanowią kilkanaście procent oferty Orbisu, to za cztery lata mają stanowić ponad połowę. Powód? Jak tłumaczy szef spółki, budowa takich hoteli zwraca się niezwykle szybko, już po pięciu, sześciu latach. Orbis przeznaczy na nie 450 mln zł.
Ekonomiczne hotele w Polsce chce też budować austriacka spółka Warimpex, która kilka dni temu debiutowała na warszawskiej giełdzie. Takich obiektów właściciel warszawskiego hotelu Jan III Sobieski chce mieć w Polsce, Czechach i na Węgrzech w ciągu kilku lat nawet 30, co kosztować ma 600 mln zł. O wejściu na polski rynek myślą kolejni zagraniczni operatorzy, np. potężna hiszpańska grupa NH Hotels, która według nieoficjalnych informacji chce postawić siedem hoteli.
Atrakcyjną niszą są też tzw. hotele spa. Gości przyjeżdżają tam na kilka dni, aby się zrelaksować (w ofercie masaże lecznicze, kąpiele błotne etc.). - Pracujemy nad kilkoma projektami - przyznaje Tomasz Pieniążek, prezes zarządu Hotele Spa Dr Irena Eris (spółka ma dwa takie obiekty). Luksusowy pięciogwiazdkowy hotel spa o nazwie Paradise Resort & Spa ma również zamiar postawić polska spółka Hotel System. O funkcje spa wzbogaca swoje nadmorskie obiekty należąca do KGHM giełdowa spółka Interferie.