Jeszcze w ubiegłym tygodniu popierany przez PO, PiS i PSL prezydent Koszalina Mirosław Mikietyński był na czarnej liście wojewody zachodniopomorskiego. Wojewoda Robert Krupowicz stwierdził, że za późno złożył oświadczenia o działalności gospodarczej żony. Mikietyński wygrał wybory w pierwszej turze, 12 listopada. Miał więc czas do 12 grudnia, ale oświadczenie o żonie dostarczył dopiero 4 stycznia.
Jednak 22 stycznia okazało się, że prezydent Koszalina fotel zachowa. Tego dnia dostarczył bowiem zaświadczenie, że żona od 1 grudnia nie prowadzi już działalności gospodarczej.
Żona prezydenta jest lekarzem. Do września pracowała w szpitalu na kontrakcie. Od września już jest zatrudniona na umowę o pracę. Działalność gospodarczą zawiesiła, a ostatecznie zlikwidowała ją 1 grudnia, czyli już po wyborze Mykietyńskiego.
Prawnicy wojewody stwierdzili jednak, że skoro oświadczenie o działalności gospodarczej małżonki Mikietyński powinien złożyć do 12 grudnia, a jego żona działalność gospodarczą zawiesiła 1 grudnia, to jej oświadczenie w ogóle nie było potrzebne. - Zatem fakt, że się z tym dokumentem spóźnił, nie miał znaczenia - poinformował "Gazetę" Michał Wierzbicki, dyrektor wydziału nadzoru i kontroli UW w Szczecinie.
Dlaczego więc Mikietyński dokument złożył?
- W błąd wprowadzili mnie moi urzędnicy - tłumaczy się prezydent. - Żona nie prowadzi żadnej działalności, a przepisy wyraźnie mówią, że oświadczenie trzeba złożyć, jeżeli małżonek aktualnie prowadzi działalność. Tak uważają moi prawnicy - zastrzega Mikietyński.
Czy jeżeli współmałżonek samorządowca zawiesił działalność, to musi złożyć oświadczenie o (nie)prowadzonej przez niego działalności gospodarczej?
- Sprawdzamy - poinformowała "Gazetę" Kamila Grobicka-Madej z Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego. - Wielu radnych i wójtów broni się teraz właśnie w ten sposób.