Masakra w Jerozolimie

Co najmniej 19 osób zginęło w zamachu dokonanym przez palestyńskiego samobójcę, który wysadził się w powietrze w centrum Jerozolimy. Tak krwawego zamachu Święte Miasto nie widziało od 1997 r.

Masakra w Jerozolimie

Co najmniej 19 osób zginęło w zamachu dokonanym przez palestyńskiego samobójcę, który wysadził się w powietrze w centrum Jerozolimy. Tak krwawego zamachu Święte Miasto nie widziało od 1997 r.

Na chodniku usłanym odłamkami szkła i metalu zostały dwa dziecinne wózki polamione krwią. Sześcioro dzieci zginęło na miejscu. Lekarze walczyli o życie czwórki dzieci, które były w stanie krytycznym.

Bomba eksplodowała w porze przerwy obiadowej w pizzerii Sbarro, w której świętowano czyjeś urodziny. W restauracji i ogródku, które znajdują się na najruchliwszym skrzyżowaniu w centrum Jerozolimy, było mnóstwo klientów. - Usłyszeliśmy wielki huk. Wszędzie leżały ciała. Ludzie z zakrwawionymi twarzami i rękami biegli w panice - opowiadali świadkowie. W upalnym słońcu sanitariusze i żołnierze po kolei wyprowadzali z miejsca tragedii ludzi sparaliżowanych ze strachu, patrzących niewidzącym wzrokiem, spazmatycznie łkających. Do szpitali przewieziono blisko setkę rannych.

Wybuch zdemolował fronton restauracji, rozrywając na strzępy zielono-biało-czerwony szyld pizzeri, zrywając ubrania z ofiar i wybijając szyby w okolicznych budynkach. - Widziałam ciała w środku pizzerii. Na chodniku leżało zakrwawione ciało małej dziewczynki - mówiła właścicielka pobliskiego sklepu. Saperzy przeszukali restaurację w obawie przed kolejnym ładunkiem.

Do zamachu przyznał się islamski Dżihad, który wspólnie z Hamasem odpowiada za większość zamachów bombowych w ostatnich latach. Zamach w Sbarro był jednym z najgorszych palestyńskich ataków od wybuchu intifady, palestyńskiej rewolty, w której od września ub.r. zginęło ponad 500 Palestyńczyków i przeszło 100 Izraelczyków. Równie krwawego zamachu nie było w Jerozolimie od 1997 r., kiedy to w serii samobójczych ataków Hamasu dziesiątki Izraelczyków straciło życie.

W swoim oświadczeniu Dżihad stwierdził: "Zamach jest częścią naszej odpowiedzi na tchórzliwe zabójstwa Palestyńczyków przez izraelskie siły bezpieczeństwa. Walka dopiero się zaczyna". Od wielu dni izraelskie służby bezpieczeństwa ostrzegały przed możliwością zamachu właśnie w Jerozolimie, w której wschodniej części Palestyńczycy chcą mieć swoją stolicę.

W pobliżu pizzerii grupa młodych Izraelczyków w czerwonych podkoszulkach z napisem "Nie będzie Arabów - nie będzie zamachów" wykrzykiwała: "Śmierć Arabom". W czwartek obserwatorzy spodziewali się izraelskiej riposty, bowiem rząd Ariela Szarona wielokrotnie obiecywał, że nie pozwoli, by sprawcy zamachów uszli bezkarnie. - Rząd podejmie właściwe decyzje w celu ochrony obywateli. Mamy wszelkie prawo się bronić - oświadczył rzecznik Szarona.

Po szoku, jaki wywołała śmierć 21 izraelskich nastolatków w zamachu w Tel Awiwie na początku czerwca, USA i Unia Europejska zmusiły Izrael i Palestyńczyków do podjęcia dialogu. W połowie czerwca obie strony zawarły porozumienie w sprawie zawieszenia ognia, które mimo rozmaitych incydentów utrzymało się przez kilka tygodni. Palestyńczycy spodziewali się, że względne uspokojenie sytuacji doprowadzi do wznowienia rozmów pokojowych, ale premier Szaron uzależniał rozpoczęcie negocjacji od "zapewnienia stuprocentowego spokoju".

Tuż przed zamachem na Sbarro szef dyplomacji Szimon Peres, który w gabinecie jedności narodowej reprezentuje umiarkowaną lewicę, oświadczył, że spotka się z palestyńskim przywódcą Jaserem Arafatem, by wznowić rozmowy. - Nie rozmawiam pod presją przemocy, rozmawiam o wstrzymaniu przemocy - powiedział Peres. Po ataku na pizzerię powrót do negocjacji wydaje się jednak niemożliwy.

Izrael, który bezskutecznie domaga się od Autonomii Palestyńskiej aresztowania radykałów, twierdzi, że to Arafat jest odpowiedzialny za zamach. Szaron chce, by USA i UE wywarły presję na Arafata, grożąc mu zerwaniem stosunków i ograniczeniem zagranicznej pomocy finansowej - dzięki niej Autonomia może w ogóle działać. Od kilku miesięcy Izrael puszcza informacje o planowanym zajęciu palestyńskich terytoriów i deportacji przywództwa Autonomii.

Palestyński minister informacji Jaser Abed Rabbo obarczył odpowiedzialnością za atak nieustępliwą politykę izraelskiego premiera. - Szaron to wywołał. Szaron na to czekał. Szaron tego chciał - powiedział. Departament Stanu USA wezwał Palestyńczyków, by zatrzymali odpowiedzialnych za zamach i zrobili wszystko, by zapobiec aktom terroru na przyszłość.

Monika Słowakiewicz