Opolszczyzna: Brak higieny w karetkach Falcka

W placówkach firmy Falck Medycyna, która zawiaduje karetkami pogotowia ratunkowego w dwunastu miastach Opolszczyzny, nie przestrzega się podstawowych zasad higieny. To prosta droga do zakażeń pacjentów i personelu - stwierdził sanepid

Kontrolę przeprowadzono w siedmiu oddziałach prywatnej firmy Falck Medycyna: w Głubczycach, Krapkowicach, Prudniku, Koźlu, Namysłowie, Świerczowie i Kluczborku. Kontrolowano stan sanitarno-higieniczny pomieszczeń i karetek oraz stosowanie się do zasad zapobiegania zakażeniom pacjentów i personelu medycznego. Wyniki kontroli są zastraszające.

Brud i niedouczenie

Kontrolerzy stwierdzili we wszystkich placówkach brak odpowiednich pomieszczeń do dezynfekcji sprzętu medycznego i narzędzi. Drobny sprzęt myto i dezynfekowano w małych pomieszczeniach wyposażonych tylko w umywalki do mycia rąk. W Kluczborku wykonywano te czynności w pomieszczeniu z... bidetem, w Koźlu i Głubczycach w tzw. brudownikach, w Prudniku w gabinecie zabiegowym, a w Świerczowie wręcz w toalecie!

Wszędzie brakowało przyborów do mycia brudnych narzędzi. "Świadczy to o braku znajomości zasad przeprowadzania dezynfekcji i przygotowania sprzętu do sterylizacji" - czytamy w raporcie sanepidu.

Z kolei w tzw. brudownikach brakowało zlewów do mycia i dezynfekcji sprzętu, nie było też pojemników na odpady. Brudny, nieoznakowany i wilgotny sprzęt znaleziono w Prudniku, Krapkowicach i Koźlu.

Sprzęt o większych rozmiarach, jak np. deski ortopedyczne, myto na korytarzach, na parkingach, w garażach, na cementowych, zakurzonych posadzkach.

W większości placówek zapasy sprzętu, materiałów opatrunkowych i leków przechowywano w szafkach na korytarzach i w dyżurkach lekarskich, a w Świerczowie - w szafie z uszkodzonym zamkiem.

We wszystkich placówkach stwierdzono braki w wyposażeniu personelu w jednorazowe fartuchy, maski, gogle, przyłbice. Brak też było zapasowych kompletów ubrań ochronnych i toreb wyjazdowych.

Zaplamione i zabrudzone podczas akcji ratunkowych ubrania przepierano na bieżąco w umywalkach, a właściwe pranie odbywało się w prywatnych domach personelu.

Kontrola wykazała też, że personel we wszystkich placówkach nie potrafi przyrządzać roztworów dezynfekcyjnych i robi to "na oko", bez użycia miarek. A w karetce w Koźlu w ogóle nie było płynu do dezynfekcji rąk.

Co jednak najbardziej uderzyło kontrolerów, to wielokrotne stosowanie sprzętu jednorazowego użytku, takiego jak rurki ustno-gardłowe, rurki intubacyjne, po uprzednim ich wysterylizowaniu. Tak było w Krapkowicach, Koźlu, Głubczycach.

Używanie sprzętu przeterminowanego, np. zestawu do wkłuć centralnych czy rurek intubacyjnych, wykryto w Głubczycach i Świerczowie.

Zdaniem sanepidu w Falcku nie przestrzega się też w karetkach rozdziału stref i czynności tzw. czystych i brudnych. Stwierdzono zbyt rzadkie - bo tylko raz w tygodniu - dezynfekowanie przedziału medycznego karetek.

Sanepid: to źle pojęte oszczędzanie

Zdaniem sanepidu wszystkie te nieprawidłowości mogą stanowić poważną przyczynę szerzenia się zakażeń tak wśród pacjentów, jak i personelu medycznego. - Stwierdziliśmy bardzo poważne uchybienia i obawiam się, że to nie koniec. Bowiem wiele z nich wynika ze źle pojętej oszczędności, którą firma nadal zapewne będzie prowadzić - mówi dr Krystian Kościów, szef wojewódzkiego sanepidu. - Sprawa jest bardzo poważna, bo idzie tu przecież o bezpieczeństwo pacjentów. Sanepid może ukarać finansowo firmę Falck, ale stanowcze decyzje powinien podjąć NFZ, który płaci firmie, a także Opolskie Centrum Zdrowia Publicznego - uważa Kościów.

Dr Roman Kolek, wicedyrektor opolskiego NFZ, mówi, że jeszcze raportu sanepidu nie zna, więc nie będzie się wypowiadał. Natomiast dr Piotr Jastrzębski, wojewódzki konsultant ds. medycyny ratunkowej, przyznaje, że niektóre z zarzutów zawartych w raporcie mówią o szkolnych błędach, gdy chodzi o sztukę medyczną. - Rzeczywiście, ten raport jest mocny - podkreślił.

Falck: nie jest tak źle

Przedstawiciel firmy Falck na Opolszczyźnie Krzysztof Waszkiewicz nie jest przerażony raportem. - To zbiorczy wojewódzki raport, powstały po zeszłorocznych kontrolach powiatowych, z których zalecenia dostawaliśmy i realizowaliśmy na bieżąco - zapewnia. - Mogę z całą odpowiedzialnością zapewnić, że niedociągnięcia zostały usunięte. Z niektórymi zarzutami zresztą trudno się zgodzić, np. z tym dotyczącym sterylizacji rurek ustno-gardłowych, bo kupno nowych jest tańsze od sterylizacji.

Dodaje, że w marcu ma się spotkać z przedstawicielem sanepidu, by dogadać się w sprawie ujednolicenia wymagań, jakie stawiają mu powiatowe placówki sanepidu w różnych miastach.

dla gazety

Ireneusz Sołek

szef komisji zdrowia w zarządzie regionu opolskiej "S"

- Zgłoszę sprawę do prokuratury, bo takie niedociągnięcia stanowią zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów. O tym, że w Falcku źle się dzieje, mówiłem publicznie już w listopadzie zeszłego roku, ale nikt - ani NFZ, ani wojewoda - nie zareagował. Nikt nie wie, ile osób mogło zostać zarażonych chorobami w wyniku takich niedociągnięć.