Mięsne embargo na razie zostaje

Ograniczenia w handlu z Polską nie mają podstaw - oświadczył wczoraj w Berlinie unijny komisarz Markos Kyprianou rosyjskiemu wicepremierowi Aleksiejowi Gordiejewowi. Rosja może znieść embargo po niedzielnym spotkaniu Angeli Merkel z Władimirem Putinem w Soczi.

Nie spełniły się przepowiednie, że podczas trwających w Berlinie wielkich targów rolniczych "Grüne Woche" dojdzie do rozwiązania trwającego 14 miesięcy sporu o rosyjskie embargo na eksport polskiego mięsa. Z powodu tego embarga Polska pod koniec ubiegłego roku zawetowała unijne negocjacje nowej umowy o partnerstwie z Rosją.

Nie pomogły spotkania rosyjskich ekspertów z przedstawicielami Komisji Europejskiej i Polski, a nawet osobiste wstawiennictwo Andrzeja Leppera. Rosjanie byli nieugięci i sprawy polskiego mięsa nie udało się w tym tygodniu przeforsować.

- Pokazaliśmy, że chcemy z Rosjanami rozmawiać i jak najszybciej rozwiązać spór. Jesteśmy gotowi pójść na duże ustępstwa - mówi informator "Gazety" z otoczenia polskiej delegacji. Gotowość do kompromisu Polacy pokazali już w środę, gdy toczyły się rosyjsko-unijne rozmowy o eksporcie mięsa, w których uczestniczyli też eksperci z Polski. Rosjanie niespodziewanie zażądali, by rozmowy przenieść z siedziby przedstawicielstwa Komisji Europejskiej do ich ambasady (odległej o sto metrów). Choć było to złamanie protokołu, Polacy zgodzili się bez słowa. Podczas rozmów Rosjanie domagali się, by m.in. dodatkowo kontrolować mięso opuszczające Polskę. Chcieli też wyznaczenia dwóch przejść granicznych, przez które Polacy mogliby wysyłać mięso do Rosji.- Byliśmy w stanie się na to zgodzić, choć spowodowałoby to poważne problemy na granicy - mówi nasz rozmówca. Sęk w tym, że polska ugodowość była zagraniem taktycznym. Na żadne ustępstwa nie godzi się bowiem Komisja Europejska, ponieważ musiałyby one dotknąć pozostałych członków Unii.

Ale taka taktyka negocjacji diametralnie zmieniła klimat rozmów. - Rosjanie uznali, że to Unia, a nie Polska piętrzy problemy. Unijny komisarz ds. zdrowia Kyprianou przedstawił Rosjanom wczoraj dokument, z którego wynika, że Polska spełnia wszelkie wymagania, jakie wysuwa Moskwa. Unia dała też Rosjanom w tej sprawie pisemne gwarancje. - 27 państw UE to jedność. To dzieci jednej matki, a nie dzieci matki i macochy. Jest postęp i sprawę będzie można szybko załatwić - komentował zadowolony minister rolnictwa Andrzej Lepper. Sam odbył krótką rozmowę z rosyjskim wicepremierem Gordiejewem, ale niewiele wskórał. Sam Gordiejew na swojej konferencji prasowej podkreślał, że nie przyjechał do Berlina po to, by załatwiać polskie sprawy.

Nad kwestią polskiego mięsa będzie musiał się jednak pochylić, bo UE oczekuje od Rosji odpowiedzi. - Rosjanie zarzucali nam, że upolityczniamy sprawę i rozdmuchujemy spór, który ma czysto techniczny charakter. Kyprianou pokazał czarno na białym, że jesteśmy w porządku. Zobaczymy, czy Moskwa będzie dalej podbijać stawkę, czy ustąpi - mówi informator "Gazety". W Berlinie spekuluje się, czy do rozwiązania sporu dojdzie podczas niemiecko-rosyjskiego szczytu w Soczi w niedzielę, gdzie Angela Merkel spotka się z Władimirem Putinem. Na taką możliwość wskazuje choćby wielkie zainteresowanie efektami rozmów z Rosją, jakie przejawiał niemiecki MSZ, który oficjalnie trzyma się od nich z daleka. Poza tym Putin, godząc się na zniesienie embarga, może zrobić Merkel prezent. Wówczas to pani kanclerz, a nie unijni komisarze, zbiorze pochwały za szybkie rozwiązanie sporu i ruszenie z miejsca negocjacji nad nową umową o partnerstwie z Rosją. Może to poprawić notowania Putina u Merkel mocno nadwerężone po zakręceniu kurków na rurociągu Przyjaźń oraz morderstwach Politkowskiej i Litwinienki.

- Wszystko jest na dobrej drodze - enigmatycznie mówi "Gazecie" Horst Seehofer, niemiecki minister rolnictwa.