Ksiądz z parafianką oskarżeni w sprawie gwałtu

Do 12 lat więzienia grozi księdzu z Częstochowy za gwałt na 20-letniej kobiecie. Na ławie oskarżonych obok swego byłego proboszcza zasiądzie też 30-letnia parafianka - za nakłanianie ofiary gwałtu do zmiany zeznań. W piątek prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia.

Na początku września ubiegłego roku na policję zgłosiła się 20-letnia mieszkanka dzielnicy Północ i opowiedziała o okolicznościach gwałtu, jakiego miał się na niej dopuścić 43-letni Krzysztof J., proboszcz jej parafii. Do gwałtu miało dojść na plebanii, gdy kobieta przyszła porozmawiać z księdzem o szczegółach obozu rekolekcyjnego. Jeszcze tego samego dnia duchowny został zatrzymany. Księdzu przedstawiono zarzut gwałtu, a sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu duchownego. Jednym z dowodów były ślady przemocy na ciele kobiety.

Potem duchownemu areszt zamieniono - po poręczeniu bp. Jan Wątroby - na dozór policyjny z zakazem opuszczania kraju i zakazem jakichkolwiek kontaktów z pokrzywdzoną. Ksiądz J. został odesłany przez przełożonych do jednego z klasztorów poza diecezją częstochowską.

Tymczasem część parafian nie uwierzyła w winę swego proboszcza. Jedna z jego znajomych dotarła nawet do 20-latki i nakłaniała ją do wycofania oskarżeń. Teraz 30-letniej kobiecie postawiono zarzut nakłaniania do zmiany zeznań, za co grozi do trzech lat więzienia.

Prokuratura nie zdradza żadnych szczegółów aktu oskarżenia. - Ze względu na dobro ofiary wystąpiliśmy do sądu o utajnienie aktu oskarżenia i procesu - mówi Romuald Basiński, rzecznik prokuratury. - Mogę tylko powiedzieć, że współoskarżona nie jest krewną księdza - dodaje Basiński.

Aresztowanie księdza wykorzystał poszukiwany listem gończym oszust Sławomir Janas z Bielska-Białej. Dotarł do jego siostry i, powołując się na wpływy w kurii i wymiarze sprawiedliwości, wyłudził 10 tys. zł za obietnicę zwolnienia kapłana z aresztu.