Watykan chce przygotować katalog grzechów

Czy księża dostaną ścisłe wytyczne opisujące, z których grzechów kapłani mogą, a z których nie powinni rozgrzeszać wiernych? W Watykanie powstał pomysł, by stworzyć katalog grzechów

W Kościele nie ma przepisów mówiących o tym, z których grzechów spowiednik może, a z których nie może udzielić rozgrzeszenia. Wszystko jest w gestii księdza. Efekty bywają opłakane.

- W Wielkim Poście i w adwencie - gdy najwięcej osób idzie do spowiedzi - przed jednym konfesjonałem ustawiają się długie kolejki, bo siedzi tam ksiądz, u którego nie ma problemów z dostaniem rozgrzeszenia, a przed drugim nie ma nikogo, bo wszyscy wiedzą, że ksiądz jest rygorystyczny - opowiada Weronika z Płocka.

Ale to niebawem może się zmienić. - Watykańska kongregacja ds. dyscypliny sakramentów chce stworzyć katalog grzechów - informuje znany chrześcijański serwis Christians.com. Co ważne, pomysł wcale nie jest nowy.

- Istniały już takie katalogi, gdzie każdemu grzechowi była dodatkowo przypisana odpowiednia pokuta. Krążyły wśród księży, ale raczej na obszarze diecezji - mówi o. Wojciech Jędrzejewski, dominikanin. - Choć od dawna istnieje pokusa, by wprowadzić taki katalog, to Watykan nigdy nie wydawał takich rzeczy - dodaje.

Duchowny przyznaje jednak, że jest wiele sytuacji, gdzie spowiednicy mogą odmiennie ocenić wiernego.

- Przykładowo przychodzi do spowiedzi chłopak, który przyznaje, że mieszka z dziewczyną, ale szczerze mówi, że zachowują czystość. Większość księży w ogóle nie uznałoby tego za grzech, ale znaleźliby się tacy, którzy odmówiliby rozgrzeszenia. Spowiednik mógłby domniemywać, że mieszkanie dwójki osób ze sobą w czystości jest niemożliwe. Co najważniejsze, skoro chłopak jest czysty, to dlaczego o tym w ogóle mówi - rozmyśla o. Jędrzejewski.

Z katalogu grzechów byłby jeszcze inny pożytek. Jak często nie zdajemy sobie sprawy, że grzeszymy, potwierdzają badania przeprowadzone przez Pentor na Polakach: 70 proc. z nas nie uważa za grzech spędzania niedzieli w supermarkecie, 55 proc. nie widzi nic złego w prowadzeniu prywatnych rozmów przez służbowy telefon, 39 proc. uważa, że drobne łamanie przepisów ruchu drogowego to nie grzech, ponad 30 proc. z czystym sumieniem zaniża dochody w zeznaniach podatkowych lub obija się w pracy.