Wydawca i redaktor "Edge" John Brockman jest pionierem "trzeciej kultury" - ruchu intelektualistów, głównie przedstawicieli nauk ścisłych, którzy wykraczają poza tradycyjne granice swoich dziedzin i stawiają sobie filozoficzne pytania: o to, czym jest życie i dokąd zmierza, skąd się wziął ludzki umysł i świadomość. W ten sposób chcą przekraczać przepaść dzielącą humanistów i nauki ścisłe.
Brockman co roku stawia uczonym jedno ważkie pytanie. W 2005 r. zapytał ich np. o przekonania, w które wierzą, chociaż nie są ich w stanie udowodnić. W tym roku zadał im pytanie: "co i dlaczego napawa cię optymizmem?". Odpowiedzi udzielili mu m.in. tacy luminarze nauki, jak psycholog Phillip Zimbardo, filozof umysłu Daniel Dennett, fizyk Frank Wilczek (laureat Nagrody Nobla z 2004 r.) czy genetyk Ian Wilmut (ten, który sklonował sławną owieczkę Dolly). W ankiecie Brockmana uczestniczyły także osoby pracujące "na obrzeżach" akademickiej nauki - np. znani dziennikarze naukowi czy współtwórca internetowej encyklopedii Wikipedia Larry Sanger. Wśród wszystkich tegorocznych odpowiedzi kilka wątków pojawia się uderzająco regularnie.
"W połowie stulecia zdrowe i produktywne życie po setce wcale nie będzie rzadkością" - pisze prof. Leo Chalupa, neurobiolog z University of California. Wtóruje mu Peter Schwartz, futurolog i założyciel firmy badawczej Global Business Network: "Skończyłem sześćdziesiątkę. Kilka dziesięcioleci temu miałbym przed sobą perspektywę stałego spadku umysłowej i fizycznej sprawności prowadzącą do długiego i uciążliwego umierania". Według Schwartza i Chalupy już w połowie przyszłego stulecia 90-latkowie będą się cieszyli sprawnością dzisiejszych sześćdziesięciolatków - czyli jeśli będą dbać o siebie, będą mogli np. uczestniczyć w maratonach.
Pomogą w tym nie tylko nowe lekarstwa na raka i chorobę Alzheimera, ale także nowe preparaty powstrzymujące procesy starzenia na poziomie komórek. "Lepszy wzrok, słuch, pamięć, siła mięśni i oczywiście sprawność seksualna będą w zasięgu medycyny w bliskiej przyszłości - pisze Schwartz. - "Nowe, hodowane na zamówienie organy zstąpią stare i zużyte". Urodzone dziś w bogatych krajach dzieci będą zaś prawdopodobnie żyły w dobrym zdrowiu 120-130 lat - sądzą uczeni.
"Także ludzka inteligencja zwiększy się dramatycznie w bliskiej przyszłości" - uważa Stephen M. Kosslyn, psycholog z Harvard University. Według niego uczeni szybko poznają mechanizmy funkcjonowania ludzkiego umysłu - tak szybko, że już niedługo będziemy mogli trenować intelekt równie sprawnie, jak dziś kulturyści hodują mięśnie na siłowni.
Medycyna i technika pozwolą także dotrzeć do źródeł takich chorób jak np. autyzm. Simon Baron Cohen sądzi, że umysł autystyczny działa "z równie skrajną precyzją" jak komputer - i że właśnie dzięki komputerom (z którymi radzą sobie świetnie) wiele autystycznych dzieci znajdzie dla siebie "niszę w cyfrowym świecie".
"Ludzie w końcu zrozumieją, że mogą się uczyć od tych, którzy się od nich różnią" - uważa Daniel L. Everett, lingwista i antropolog z Illinois State University. Wtóruje mu inny sławny antropolog Steven Pinker z Harvard University. Przypominają, że jeszcze kilka tysięcy lat temu wspólnoty myśliwych i zbieraczy żyły w stanie ciągłej wojny, w której ginęło od 30 do 50 proc. mężczyzn z każdego pokolenia. W XX w. w wojnach zginęło 1 proc. populacji, wliczając w to wojny światowe, Holocaust i liczne ludobójstwa. "Okrucieństwo spotyka się dziś z coraz większym potępieniem - twierdzi Pinker. - To najważniejszy i niedoceniany trend w historii naszego gatunku".
Będzie więc mniej wojen i nietolerancji - m.in. dlatego że ludzie stają się coraz mniej religijni. Tak uważają np. filozof Daniel Dennett i biolog oraz popularyzator nauki Richard Dawkins. "Kiedy technologie informatyczne rozprzestrzenią się na cały świat, strażnicy religijnych tradycji nie będą już w stanie chronić młodych przed faktami, które powoli i nieodparcie podważą mentalność stanowiącą podstawę religijnego fanatyzmu i nietolerancji - pisze Dennett. - Dzisiejsza religijna gorączka to ostatnia desperacka próba zablokowania oczu i uszu nadchodzących pokoleń - i ona zawodzi".
Dawkins sądzi, że fizycy odkryją "teorię wszystkiego", a nauka "dostarczy całkowicie satysfakcjonującego, wytłumaczenia istnienia Wszechświata i wszystkiego, co w nim jest - łącznie z nami".
Kilku uczestników ankiety "Edge" ma nadzieję, że wiedza wkrótce stanie się całkowicie demokratyczna - a instytucje, które jej strzegły i ją przechowywały, takie jak uniwersytety i biblioteki, będą musiały się radykalnie zmienić. Tak uważa np. Larry Sanger, współzałożyciel Wikipedii, tworzonej przez internautów encyklopedii. "Nadchodzi oświecenie ludzkości - zapowiada Sanger. - Wiedza nie będzie tworzona przez nielicznych ekspertów. Powstanie nowa, globalna wspólnota badawcza". Zdaniem Sangera dzięki internetowi wyniki badań naukowych - dostępne niegdyś dla nielicznej elity w bibliotekach - już stają się otwarte dla każdego. Jamshed Bharucha, psycholog, prorektor Tufts University, dodaje, że w ten sposób na całym świecie upowszechni się wyższe wykształcenie - i ludność biednych krajów będzie wkrótce równie dobrze wykształcona jak mieszkańcy bogatych krajów Zachodu.
Z ankiety "Edge" można się dowiedzieć, jakich odkryć spodziewają się wybitni uczeni. Piszą o nich jednak niewiele. Kiedy genetyk George Church przewiduje nadejście "osobistej genomiki" - według niego już za rok czy dwa będzie można za 3 tys. dol. dostać mapę własnych genów - interesuje go nie tyle postęp wiedzy, ile jego społeczne skutki (np. co zrobić, żeby firmy ubezpieczeniowe nie dyskryminowały klientów ze "złymi" genami).
Respondenci "Edge" piszą przede wszystkim o tym, jak nauka zmienia społeczeństwo, i żaden z nich nie ma wątpliwości, że - chociaż nauka bywa wykorzystywana do złych celów - w ostatecznym rachunku zawsze zmienia je na lepsze.
Więcej: http://www.edge.org