Rubikowi trudno odmówić talentu do tworzenia muzyki, której chcą słuchać ludzie. Na pewno nie można też nazwać go amatorem. Odebrał solidne wykształcenie muzyczne - aż po Akademię Muzyczną w Warszawie. Wybrał jednak show- biznes. W 1993 roku odniósł pierwszy sukces - razem z tytułową piosenką na płycie Górniak "Dotyk" (do dziś to jedno z najlepszych dzieł Rubika). Na następny musiał czekać ponad dziesięć lat. Był człowiekiem od wszystkiego. Pisał zarówno muzykę dla dzieci ("Miś i Margolcia"), jak i mezzosopranistki Małgorzaty Walewskiej, do filmów ("Quo vadis", "Zemsta"), reklamówek Poczty Polskiej, komponował sygnały dźwiękowe dla radia i "Wiadomości" TVP 1
Tak naprawdę zaistniał dzięki "Tryptykowi świętokrzyskiemu". Część pierwsza - "Golgota świętokrzyska" dwa lata temu zwróciła uwagę masowego odbiorcy. Nawiązująca do form znanych z muzyki poważnej, rozpisana na chór, orkiestrę i wielu wokalistów, ocierająca się o biblijną tematykę, zadedykowana była Janowi Pawłowi II. Druga - "Tu Es Petrus" to prawdziwy hit. Już nie tylko dedykowana, ale mówiąca o Janie Pawle II - jak pisze na okładce autor słów Zbigniew Książek - "poetycka opowieść o (...) papieżu, który podążył drogą Ukrzyżowanego". Do dziś rozeszło się grubo ponad 150 tys. egzemplarzy płyty. "Psałterz wrześniowy" już kupiło kilkadzisiąt tys. słuchaczy, co daje mu status Platynowej Płyty. Rubik w ubiegłym roku wypuścił też na rynek album "Rubikon" - swoiste "The Best Of" dokumentujące jego współpracę z rozmaitymi wokalistami. Efekt to nakład przekraczający 70 tys. egzemplarzy. Nieźle w czasach, gdy Złotą Płytę otrzymuje się za 15 tysięcy sprzedanych płyt.
Media, które nie faworyzują Rubika, a także krakowskie środowisko artystyczne, które negatywnie oceniło decyzję władz Krakowa , są atakowane z powodu - jak czytamy w"Fakcie" - "ordynarnej zawiści i zazdrości". - Skandal, (...) trwa prawdziwa kampania nienawiści przeciwko wybitnemu kompozytorowi i geniuszowi fortepianu (...) ataki są coraz bardziej zajadłe. Zawistni krakowscy muzycy wpadli w szał - pisze bulwarówka.
Problemem wydaje się jednak, nie to, że Rubik odnosi sukcesy, lecz fakt, że przy okazji udaje mu się wmówić swoim licznym odbiorcom, że jego twórczość to muzyka klasyczna - nieco inna od tego, co komponuje Penderecki, ale pod pewnym względem lepsza, bo zrozumiała dla szerszej publiczności. To klasyka "w wersji ułatwionej" - tłumaczą niektórzy jej entuzjaści. Tylko czy "ułatwiona" klasyka pozostaje klasyką? Czy nazwanie czegoś oratorium czy kantatą sprawia, że rzeczywiście mamy do czynienia z takim utworem?
Istotnym elementem rosnącej popularności Piotra Rubika jest dopasowany do muzyki image - ugrzeczniona wersja wizerunku Michała Wiśniewskiego: tlenione włosy, stylizacja na nastolatka i celebrity . Świadectwem tego, że Rubikowi zależy na zdobyciu popularności wśród jak największego grona odbiorców, a nie - osób mających wysublimowane wymagania, jest sposób, w jaki ten kreuje swój wizerunek. Ciągła obecność w kolorowej prasie, afiszowanie się ze związkiem z prawie 20 lat młodszą modelką, ujawnianie szczegółów życia prywatnego. Swoim wyglądem i zachowanie Rubik stara się zaprzeczyć stereotypowi kompozytora muzyki klasycznej, np. ostentacyjnie podkreśla, że jest "motocyklowym zapaleńcem" i "maniakiem gier". - Tak, tak, jestem absolutnym maniakiem gier wideo ze szczególnym ukierunkowaniem na konsole - czytamy na stronie internetowej kompozytora.
Medialna ofensywa Rubika nie pozostaje niezauważona. Jest osobą, o której ludzie chcą czytać i na którą chcą patrzeć - ostatnio zdobył tytuł najpiękniejszego Polaka magazynu "Gala".
Czy oszałamiający - zadaniem niektórych - sukces Rubika jest rezultatem przemian w polskiej muzyce? Czy jest wyrazem tego, że gusta odbiorców zmieniły się, a oni sami zaczęli domagać się sztuki "z wyższej półki"? Zdaniem socjologa, Mirosława Pęczaka, nie nastąpiły żadne zmiany, a najważniejszym czynnikiem sukcesu twórczości Piotra Rubika jest dostosowanie się do głównych nurtów polskiej popkultury. - To sztuka niska - nie jest to żadna ocena, ani tym bardziej atak, tylko obiektywny fakt. Rubik jest artystą dla mas, dla niewyrafinowanego odbiorcy i z tego powodu cieszy się takim wzięciem - uważa Pęczak.
- Siła Rubika polega na tworzeniu pozoru sztuki wyższej: ludzie myślą, że obcują z czymś wyższym. Tymczasem fakt, że coś jest grane przez orkiestrę symfoniczną nie oznacza, że od razu staje się klasyką - podkreśla socjolog.
Pęczak uważa, że kontrowersje wokół wyboru kompozytora głównego utworu na 750-lecie Krakowa sprowadza się niesłusznie tylko do tego, czy miasto ma lepszych artystów. Jego zdaniem nie chodzi o docenianie poszczególnych, bardziej zasłużonych osób, ale o to, jaką muzykę wybiera się na taką okazję.
- Rzecz nie w tym, że Rubik blokuje lokalny rynek, lecz w tym, czy jest to wybór godny i na miarę tych obchodów. To problem tego, czy uroczystości 750-lecia Krakowa powinien rozpoczynać utwór bardziej wzniosły, czy że warto sięgnąć do oferty komercyjnej. To główny problem i tu właśnie tu można się spierać - powiedział Pęczak. - Trudno powiedzieć, czy taki jest gust władz miasta, czy też chodzi o coś innego.
Zdaniem Mirosława Pęczaka jedną z głównych cech twórczości Rubika jest monumentalizm, który przyciąga odbiorców muzyki popularnej. Odbiorcy muzyki poważnej mogą oczekiwać czegoś innego.
- Sprawa zasadnicza to cynizm w podejściu do sztuki: stwarzanie pozorów czegoś, czym ta oferta nie jest - ocenia Pęczak.
Czy zatem popularność Rubika nie przyniesie żadnych korzyść? Czy jego odbiorcy nie sięgną za jakiś czas po Bacha czy Beethovena? - W historii polskiej kultury wielokrotnie prezentowano takie myślenie, ale nie sprawdzało się ono. Przykładem są choćby lata 60. i koncerty jazzowe organizowane w warszawskiej filharmonii. Przychodzili na nie wyłącznie fani jazzu, reszta nie była zainteresowana. Podobnie było w przypadku ofert edukacyjnych w czasach PRL.
- Pozór nie doprowadzi do ambitnych treści. Twórczość Rubika może jedynie sprawić, że jej odbiorcy nie sięgną już wyżej: ani do Mozarta, ani Beethovena, ani nawet do ciekawszej muzyki współczesnej - twierdzi socjolog.