PO chce połączyć ZUS z urzędami skarbowymi

Platforma Obywatelska chce połączyć ZUS z urzędami skarbowymi. Ma to przynieść miliardy złotych oszczędności i ograniczyć o 10 proc. zatrudnienie w ZUS i skarbówce. Eksperci ostrzegają, że może to się skończyć chaosem

Projekt PO ma ujrzeć światło dzienne za dwa miesiące. Wtedy w parlamencie ma się też odbyć wielka debata na ten temat. - Jak na razie opracowujemy szczegóły i wyliczenia - opowiada Zbigniew Chlebowski odpowiedzialny za program gospodarczy w Platformie.

Integracja ma się składać z dwóch etapów. - Na początek chcemy stworzyć jedną instytucję, która zajmie się poborem składek. Urzędy skarbowe albo ZUS - decyzja jeszcze nie zapadła - pobierałyby składkę rentową, emerytalna, chorobową, i wszystkie podatki (np. CIT i PIT) - opowiada Chlebowski.

- Podobnie jest na Węgrzech. Tam podatki zbiera jedna instytucja, choć wpłaty idą na dwa różne konta - opowiada Michał Grzybowski z firmy doradczej Ernst & Young.

Z kolei składkę zdrowotną pracodawcy przekazywaliby bezpośrednio do Narodowego Funduszu Zdrowia. Teraz wpierw ląduje ona w ZUS, a później po potrąceniu prowizji Zakład przekazuje pieniądze do NFZ.

Jedna administracja skarbowa i nawet 30 proc. oszczędności

- W przyszłości chcemy połączenia US i ZUS w jedną instytucje. Będzie to jedna administracja skarbowa - zdradza poseł PO. Według Chlebowskiego powstanie takiego giganta zmniejszyłoby nawet o 20-30 proc. koszty utrzymania administracji skarbowej. Dziś wydaje się na nią rocznie ok. 6,5 mld zł.

- Prosty przykład. Często siedziby ZUS i US mamy obok siebie, przez ulicę. Po co? Wystarczy jedna siedziba, drugi budynek można sprzedać - argumentuje poseł.

Oszczędności mają się pojawić również dzięki redukcjom zatrudnienia o ok. 10 proc. W administracji skarbowej pracuje 60 tys. ludzi, w ZUS - 100 tys. Dzięki takiemu połączeniu - jak zapewnia PO - łatwiejsze życie mieliby również petenci - swoje sprawy załatwialiby w jednym miejscu.

Pomysł PO jest jedną z nielicznych w ostatnim czasie rzeczy, która może połączyć Platformę z PiS. - Takie rozwiązanie ma wiele zalet. Raz - uszczelni system, dwa - usprawni go, a wreszcie ułatwi życie podatnikom. Zajmiemy się tym - komplementuje Tadeusz Cymański z PiS.

Nad podobnym pomysłem pracował zresztą już rząd Kazimierza Marcinkiewicza. Ówczesny szef resortu finansów Paweł Wojciechowski proponował, aby podatnik płacił jedną tzw. podatko-składkę, a jej dalszym rozdziałem zajmowałaby się już agenda państwowa zajmująca się poborem podatków na bazie ZUS i urzędów skarbowych. - Taka integracja jest jak najbardziej słuszna - przekonuje były minister.

Co na to wszystko eksperci?

- Bez wątpienia połączenie dwóch instytucji w jedną przyniesie oszczędności. To niezła decyzja pod względem ekonomicznym - przekonuje Marek Gadacz z firmy doradczej PricewaterhouseCoopers. - Zadowolony też może być biznes. Dziś składki do ZUS i podatki płaci się w różnych terminach. Gdyby płacono je w jednym, byłoby to duże ułatwienie dla księgowości - mówi doradca.

Gadacz zwraca jednak uwagę, że przynajmniej na początku cały pomysł grozi wielkim bałaganem. - Pamiętam, jak wyglądało wprowadzenie reformy emerytalnej w ZUS czy programu Płatnik. Nie obyło się bez dużych zgrzytów. Zresztą mimo upływu ośmiu lat problemy są do dzisiaj.

Inną wątpliwość ma Michał Grzybowski z E&Y, który zauważa, że samo połączenie instytucji bez uproszczenia systemu podatkowego (np. rozliczania się w jednym terminie) nic właściwie nie zmieni. Powstanie po prostu kolejny duży urząd.

Co do pomysłu niechętny może być też ZUS. Eksperci Zakładu w nieoficjalnych rozmowach (oficjalnie nikt nie chce niczego komentować) zwracają uwagę, że w wyniku konsolidacji może zmaleć ściągalność podatków.

- ZUS ma ją o kilka procent wyższą niż urzędy skarbowe - tłumaczy wysoki urzędnik Zakładu [ZUS - 99 proc. US - 96]. - Po połączeniu te wartości mogłyby się uśrednić.

Wojciechowski jednak takiego zagrożenia nie widzi. - Będzie odwrotnie. Takie uproszczenie systemu poboru wyeliminuje błędy i zwiększy ściągalność - uważa.