Saddam wygrywa wojnę z Amerykanami

Dla portalu Gazeta.pl pisze Mariusz Zawadzki, dziennikarz "Gazety Wyborczej", specjalizujący się w tematyce irackiej.

Świadkowie egzekucji opowiadają, że do samego końca pozostał twardy. Wstępując na szafot, nie pokazał żadnych oznak strachu, złorzeczył Irańczykom i Amerykanom, z którymi toczył wojny, wychwalał irackich mudżahedinów, odmówił też założenia na głowę kaptura skazańca. - To dziwne, że nawet w tej ostatniej chwili absolutnie nie wykazał skruchy - opowiadał Mofawak Rubaje, iracki doradca ds. bezpieczeństwa narodowego, który obserwował egzekucję.

Saddam został stracony, ale jego dziedzictwo żyje i ma się znakomicie. Poddani go nienawidzili, ale dziś są jego wiernymi uczniami i naśladowcami. Iraccy policjanci, szkoleni przez amerykańskich instruktorów, mordują i torturują tymi samymi metodami, które kiedyś stosowały służby bezpieczeństwa Saddama. W sobotę rano, zaraz po egzekucji Saddama, w Bagdadzie i Kufie wybuchły bomby, zabijając kilkudziesięciu szyitów. Rebelianci publicznie głoszą, że chcą przepędzić okupantów, ale zabijają głównie Irakijczyków. Takiej pogardy dla życia rodaków nauczyli się od Saddama, pierwszego w historii przywódcy, który użył gazów bojowych przeciw własnemu narodowi.

Saddam został stracony, ale póki co wygrywa wojnę z Amerykanami. Demokracja, którą wymarzył sobie prezydent Bush w Iraku, najwyraźniej się nie przyjmuje. Utrzymują się wzorce sprawowania władzy, które przez ćwierć wieku krzewił Saddam. Irak ciągle jest okrutną krainą, teraz nawet jeszcze bardziej. W całym kraju panoszą się setki samozwańczych watażków, lokalnych mini-Saddamów, którzy terroryzują swoje wioski, dzielnice czy miasteczka. Iraccy urzędnicy kradną na potęgę, a wielkie pieniądze defraudują lub marnują nawet amerykańskie firmy realizujące kontrakty w Iraku. To przecież Amerykanie mieli uczyć Irakijczyków, tymczasem sami nauczyli się od nich nieudolności i korupcji.

Na arabskim Bliskim Wschodzie prezydent Bush nie został na razie bohaterem, jest raczej wyszydzany za swoje osiągnięcia w Iraku. Bohaterem arabskiej ulicy prędzej jest Saddam, jedyny współczesny arabski przywódca, który odważył się sprzeciwić Ameryce. I zapłacił za to głową, co pewnie tylko doda blasku jego legendzie.

Nic dziwnego, że Saddam wchodził na szafot pewnym krokiem.

Zobacz też blog Mariusza Zawadzkiego