ZUS alarmuje: Emerytury z OFE są zagrożone

Nie tylko prezes ZUS Aleksandra Wiktorow pisała do premiera ostrzeżenia, że wypłata emerytur jest zagrożona. Robiła to też rada nadzorcza Zakładu. Premier na żaden z listów nie odpowiedział. Minister Kalata poprosiła tymczasem centralę ZUS o przygotowanie specjalnej teczki ze wszystkimi artykułami, w których źle wypowiadał się o systemie emerytalnym szef rady, Robert Gwiazdowski

Za dwa lata Polacy oprócz emerytur z ZUS (I filar) będą dostawać też świadczenia z otwartych funduszy emerytalnych (II filar). Tak przewidzieli twórcy reformy emerytalnej z 1999 r. Aleksandra Wiktorow zaalarmowała wczoraj w rozmowie z "Gazetą", że przez osiem lat nie określono, kto i na jakich warunkach będzie wypłacał emerytom zgromadzone w funduszach pieniądze. - W 2009 r., kiedy mają być wypłacane pierwsze emerytury z OFE, nie dostaniecie, Polacy, żadnych pieniędzy, bo nie wiemy, komu, ile i na jakich zasadach wypłacić - powiedziała nam Wiktorow.

Prezes w tej sprawie wysłała list do kancelarii premiera. Kancelaria w piątek sprawy jednak nie chciała komentować.

Do centrali ZUS zaczęli za to dzwonić dyrektorzy oddziałów Zakładu. - Co mamy mówić i robić, gdy ludzie pytają o swoje emerytury? - rozkładają ręce.

Minister pracy Anna Kalata jest na urlopie. Na początku stycznia ma wezwać na rozmowę prezes Aleksandrę Wiktorow. - Prezes ma się tłumaczyć ze swoich alarmistycznych informacji dla "Gazety Wyborczej" - usłyszeliśmy w resorcie.

Wyjaśnień chce też rada nadzorcza ZUS. Jej szef Robert Gwiazdowski przyznał nam, że rada dwa razy alarmowała o krytycznej sytuacji rząd. - Pierwsze pismo wysłaliśmy jeszcze premierowi Marcinkiewiczowi, drugie 20 grudnia Jarosławowi Kaczyńskiemu. Bez odpowiedzi - mówi Gwiazdowski.

Według naszych nieoficjalnych informacji z Ministerstwa Pracy Gwiazdowski ma stracić posadę. Minister pracy nie podobają się publiczne wypowiedzi szefa rady, w których zapowiada rychłe kłopoty z wypłatą emerytur.

Minister Kalata już poprosiła centralę ZUS o przygotowanie specjalnej teczki ze wszystkimi artykułami, w których Gwiazdowski źle wypowiadał się o systemie emerytalnym.

- Zaszkodziła mi prawda, obejmując swoje stanowisko, mówiłem jednak, że nikt mnie nie uciszy. Niepotrzebnie tylko angażują ZUS do gromadzenia artykułów. Przecież sam mógłbym pani minister je dostarczyć - mówi Gwiazdowski, przyznaje jednak, że żadnego oficjalnego pisma o odwołaniu nie dostał.

Dymisję szefa rady nadzorczej muszą zatwierdzić minister finansów i premier.

Nowym szefem rady ma być według naszych informacji prof. Józefina Hrynkiewicz albo Anna Wilmowska. Obie są doradczyniami Anny Kalaty. Hrynkiewicz pracuje na Uniwersytecie Warszawskim w Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych. Jest też zastępcą przewodniczącego Rządowej Rady Ludnościowej (doradza premierowi w sprawach demografii). Na początku listopada została powołana przez premiera Kaczyńskiego na stanowisko dyrektora Krajowej Szkoły Administracji Publicznej.

Wilmowska to była dyrektor departamentu orzecznictwa inwalidzkiego ZUS. Trzy lata temu odeszła na emeryturę.

Czy dymisja czeka też - jak pisała piątkowa "Rzeczpospolita" - prezes ZUS Aleksandrę Wiktorow? Pani prezes takie sugestie nazywa kłamstwami.

- A gdzie znajdzie się desperat, który zgodzi się zostać prezesem ZUS? To nie jest bezpieczna praca i z pewnością nie można liczyć na sympatię społeczną. Proszę spojrzeć, jak skończyły osoby, które wcześniej zajmowały się ubezpieczeniami społecznymi: Stanisław Alot ma proces, podobnie Ewa Lewicka odpowiedzialna za reformę emerytalną w rządzie Jerzego Buzka. - mówi Aleksandra Wiktorow.