- Nie mam pojęcia, ile to jest warte na czarnym rynku - powiedział o skradzionych warzywach przedstawiciel lokalnej policji, Ed Zorich.
Według roboczej teorii policjantów prowadzących dochodzenie, złodziejom chodziło o przyczepę, nie o brokuły. - Do czego mogłaby być komuś potrzebna taka ilość warzyw? - zastanawia się Zorich.
- Mamy na głowie śledztwa w sprawie zabójstw, więc na razie nie szukamy tych brokuł - dodał policjant.