Targi pod specjalnym nadzorem

Rząd chce, by na targach obowiązywały takie same zasady jak na meczu czy koncercie.

A to oznacza: zero alkoholu, zaglądanie do bagaży przy wejściu, tabuny ochroniarzy towarzyszących biznesmenom i olbrzymie utrudnienia organizacyjne. Targi się zżymają. Zmiana "ustawy prawo budowlane oraz niektórych innych ustaw ma poprawić bezpieczeństwo uczestników imprez targowych. Inspiracją do przygotowania nowelizacji są doświadczenia związane katastrofą w Katowicach. Na razie projekt jest w Sejmie. - Idea zmian jest słuszna. Nam jako na korporacji też bardzo zależy na bezpieczeństwie uczestników imprez targowych - zapewnia Bogusław Zalewski, prezes Międzynarodowych Targów Poznańskich, Polskiej Korporacji Targowej i Polskiej Izby Przemysłu Targowego.

Jest jednak jedno "ale". W projekcie, nad którym debatują teraz posłowie, zawarte są również propozycje zmian w ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych. Chodzi o to, że jeśli projekt wejdzie w życie, targi traktowane będą tak, jak inne imprezy masowe, ze wszystkimi tego prawnymi konsekwencjami.

Prezesi targów reagują na te plany zaskoczeniem i oburzeniem. Podkreślają absurd projektu i z niepokojem myślą o czekających ich utrudnieniach.

W tym kontekście wątpliwości budzi np. zakaz spożywania alkoholu. - Na targach zawsze jest piwo w barach, a wino i whisky na stoiskach. Alkoholem wznosi się przecież toasty przy podpisywaniu kontraktów. Taka jest tradycja - mówi prezes Targów Kielce Andrzej Machoń. I dodaje: - Robimy tu też duże przyjęcia. I na przyjęciach ma nie być alkoholu?

Grażyna Grabowska, prezes targów w Krakowie, również nie kryje obaw związanych z takimi zmianami. - Są imprezy targowe, takie jak Polagra, Polfood czy Targi Wina, które z definicji nie mogą obejść się bez alkoholu - zauważa. I przypomina, że ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych nakłada też na organizatora obowiązek poszukiwania alkoholu w bagażach uczestników czy gości. - Nie wyobrażam sobie, żeby wystawcy to znieśli - zastrzega. Jej zdaniem nie mniej kontrowersyjny jest obowiązek "utrwalania obrazów i dźwięków". - Trudno mi sobie wyobrazić, żeby biznesmeni dawali się filmować podczas negocjacji.

Ponadto na typowych imprezach masowych trzeba dostosować liczbę ochroniarzy do planowanej liczby uczestników. - To oznaczałoby, że gdy będziemy spodziewać się 10 tys. gości, musielibyśmy zatrudnić 200 ochroniarzy. To zupełnie nie ma sensu! Przecież na targach goście nie zachowują się tak emocjonalnie jak na koncertach czy meczach. Nie ma też agresji ani środków psychotropowych - przekonuje prezes Machoń.

Ten sam aspekt podkreśla prezes Grabowska: - Ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych powstała po pożarze w czasie koncertu na terenie Stoczni Gdańskiej. Chodziło o to, by publiczność nie zagrażała sobie nawzajem - taka była intencja ustawodawcy. Uczestnicy targów nie są dla siebie wzajemnie zagrożeniem - zapewnia.

Szefowie targów twierdzą, że tak daleko idące zmiany nie mają logicznego uzasadnienia: - Przecież katastrofa w Katowicach była spowodowana błędami budowlanymi, a nie zachowaniem ludzi czy gołębi - podkreślają.

Grażyna Grabowska zwraca też uwagę, że organizacja imprezy targowej wymaga mnóstwa pozwoleń, które ważne są przez pół roku. - A targi organizuje się co najmniej przez rok. Dlaczego mam wziąć na siebie ryzyko przygotowywania imprezy, która może nie dojść do skutku z takich formalnych powodów - zastanawia się szefowa krakowskich targów. Jej zdaniem takie bezsensowne przepisy można będzie obejść, przygotowując te same imprezy w budynkach wojskowych, kinach, muzeach czy w szkołach wyższych.

Zdaniem prezesa Machonia w efekcie wprowadzenia takich obostrzeń firmy przestaną brać udział w organizowanych w Polsce targach i przeniosą się za granicę. A jak nie będzie wystawców, nikt nie będzie przyjeżdżał i targi padną. Prezes Grabowska zwraca też uwagę na konsekwencje gospodarcze takiego kroku - zmniejszenie obrotów i konkurencyjności przedsiębiorstw.

Prezes MTP Bogusław Zalewski reaguje na projekt z dużo większym spokojem. - Pomysł objęcia targów ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych jest rzeczywiście nieporozumieniem, bo trudno tu mówić o atmosferze meczu czy koncertu, ale rolą samorządu gospodarczego jest takie nieporozumienia wyjaśniać. Dlatego, jako Polska Korporacja Targowa i Polska Izba Przemysłu Targowego, jesteśmy umówieni na następne posiedzenie sejmowej podkomisji infrastruktury, by przedstawić posłom swoje argumenty - wyjaśnia prezes Zalewski. I dodaje: - Zależy nam, by targi były bezpieczne, a przepisy precyzyjne.

- My też jako Targi Kielce wysłaliśmy do komisji prośbę o zrewidowanie projektu - zaznacza prezes Machoń.

Andrzej Aumiller, szef resortu budownictwa, jest gotowy do dyskusji. - To tylko projekt. Jest jeszcze czas na ewentualne zmiany - przypomina. - Poleciłem moim pracownikom, by sprawdzili, jakie zasady obowiązują na targach w Niemczech.