Nasza odpowiedź Erice Steinbach

Pomnik-centrum ofiar nazizmu jako ripostę dla centrum wypędzonych Eriki Steinbach proponuje Warszawie senator Janina Fetlińska (PiS). Działaczka zachęca też do ustanowienia nowego święta - dnia pamięci narodowej odzyskania ziem ojczystych

Patriotyczna placówka miałaby powstać w Warszawie, bo jak tłumaczy nam senator Fetlińska, to miasto wyjątkowo doświadczone przez wojnę. - Chcę stworzyć miejsce, w którym prawda będzie krzyczała - mówi senator Fetlińska, która w listopadzie napisała interpelację w tej sprawie.

Stołeczne muzeum to nasza odpowiedź na "fałszowanie historii przez Niemców". Janinę Fetlińską, a przede wszystkim jej wyborców oburza idea centrum wypędzonych promowana przez Erikę Steinbach. Narzeka też na zachodnią prasę, za szczególnie nieobiektywną uważa tę niemiecką.

O zmuszonych do wyjazdu Niemcach mówi tak: - Przesiedzieli całą wojnę na własnych śmieciach, pod koniec zostali wypędzeni na mocy układów międzynarodowych, a nie naszych żądań. Mimo to wciąż jesteśmy za to przez Niemców obciążani - uważa. - Trzeba się bardziej bronić. Nie jątrzyć, lecz mówić, spokojnie, ale głośno. Spirala, która grozi polskiej racji stanu, zaczyna się nakręcać - ostrzega działaczka PiS.

Niemcy manipulują

Pani senator przedstawia się jako patriotka i chrześcijanka, która wprawdzie potrafi wystawić drugi policzek, ale pamięta też o innej prawdzie: "Każdy szanuje silniejszego, ale ofiara też musi się bronić".

Interpelacja Fetlińskiej trafiła do IPN i na biurko prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, z którą działaczka PiS chciałaby omówić warunki poparcia dla pomnika patriotyzmu.

Do akcji zainspirowało ją spotkanie z panem Henrykiem, jednym z wyborców. "Jako dziesięcioletni chłopiec został w 1939 r. ostrzelany z niemieckiego samolotu" - czytamy w interpelacji. - To człowiek, który szeroko patrzy na manipulację faktami, której dopuszczają się Niemcy - ocenia rozmówcę.

Formuła pomnika-centrum jest szeroka. Od postulatu na wydzielenie części tematycznej, w którymś z istniejących muzeów po "plan optymalny", czyli nową inwestycję w mieście. Jako publiczność pani senator widziałaby tam turystów zagranicznych, zwłaszcza z Niemiec, dziennikarzy oraz polską młodzież. - Goście muszą doświadczyć prawdy i faktów osobiście, nie tych w wersji niemieckiej, ale opartych o źródła i dokumenty - wyjaśnia Janina Fetlińska.

Do interpelacji trafił jeszcze jeden patriotyczny akcent sugerowany przez pana Henryka. To ustanowienie dnia pamięci narodowej odzyskania ziem ojczystych, czyli polska odpowiedź na niemieckie obchody Dni Stron Ojczystych i przy okazji "uświęcenie walk Polaków za ojczyznę". - Nie musi być świętem narodowym, bo nasza sytuacja gospodarcza każe nam pracować. Widzę to raczej w formule dnia bez papierosa, czyli pogadanek w szkołach, akademii, gdzie będą przedstawiane fakty historyczne - wyjaśnia pani senator. - Jeśli zyska poparcie, możemy ustanowić go uchwałą Senatu.

Ostrożni Polacy

Na razie Fetlińska walczy indywidualnie. O pomyśle nie wiedział szef mazowieckiego PiS poseł Marek Suski, choć razem zasiadają we władzach partii. Jak mówi, to jeden z wielu pomysłów, efekt "pozytywnej mody na patriotyzm". Poseł PiS także zauważa analogie do lat 30. - II wojnę poprzedziła seria incydentów, np. przecinanie pasków od toreb polskich listonoszy. Wszyscy to bagatelizowali. Teraz polskiego prezydenta pokazuje się z głową kartofla, a Powiernictwo Pruskie występuje z roszczeniami - mówi.

Fetlińska nie znalazła zrozumienia w IPN, który odpowiedział, że od lat ważne miejsce w działalności Instytutu zajmują badania i przypominanie zbrodni nazistowskich. "Obawiamy się, że powołanie nowej placówki - centrum ofiar nazizmu - pociągnie za sobą spiralę wydatków z budżetu państwa".

Z miasta przyszła odpowiedź, że muzeum będzie "obiektem kubaturowym, tzn. budynkiem, a w związku z tym nie może być pomnikiem, gdyż pomnik jest zaliczany do budowli, a nie do budynków". Powinien być zadaniem rządowym. - Pani prezydent spotyka się z mieszkańcami w różnych sprawach. Z pewnością znajdzie czas na rozmowę z panią senator - mówi Jarosław Jóźwiak, szef gabinetu prezydenta. - Ale Warszawa ma bardzo dużo zadań inwestycyjnych.